Odetchnęłam świeżym powietrzem, które już od jakiegoś czasu było przesiąknięte świeżością, zwiastującą nadejście wiosny. Naprawdę cieszyłam się, że tamte dni dobiegły końca. Wiatr nie przynosił już zapachu krwi ani tego strachu, z którym żył prawie każdy z nas. Też żyłam w tym strachu, przed obawą, że coś się może stać z moim ukochanym i jedynym adoptowanym synem, który mi został. Niepewnie otworzyłam oczy, aby pozbyć się obrazu tych zielonych oczu. Ich właścicielem był wilk, który pozbawił mnie życia.
Zgodnie z obietnicą wróciłam do Odyseusza, ale martwa. Domyślałam się jak wielki szok musiał przeżyć, gdy przekazano mu, że moje ciało miało spocząć w ziemi. Ten jednak nie dał za wygraną. Kupił eliksir i wskrzesił mnie nim. Byłam mu za to wdzięczna.
Obiecałam sobie, że moje drugie życie wykorzystam jak najlepiej. Przeżyłam już połowę swojego życia i wiele w życiu przeszłam. To tylko dodało mi siły i pozwoliło się przyzwyczaić, że życie to nie bajka. Życie było ciągłą walką o szczęście i radość na tym pustym świecie, przykrytym płaszczem piękności. Nikt nie rozumiał tych słów, więc używałam ich tylko w swoich myślach.
Czasami inne wilki zadawały mi pytania, jak na mnie wpłynęła ta wojna. Odpowiadałam zgodnie z prawdą. Mówiłam, że nie wymarzę tych obrazów z pamięci, ale mogę je zachować dla siebie jako mądrość. Dziwne, ale w pewnym sensie prawdziwe. Nie zastanawiałam się nad ich sensem, bo po prostu go tu brakowało. Zresztą czy ten świat nie jest sam w sobie bezsensowny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!