- Mine? – jęknęłam cichym głosem wychylając czubek nosa zza łap
Mrużąc oczy zaczęłam lekko wymachiwać głową w różne strony. Nigdzie nie widziałam śnieżnej rośliny, która ostatnio znajdowała się przy sadzawce. Leniwie potrząsnęłam głowę wprawiając w ruch grzywkę. Osadziła się na lewej części mojej głowy, a następnie lekko powiewała na porannym wietrze. Przechyliłam się na prawy bok, a następnie lewą łapą odepchnęłam. Wylądowałam na plecach. Za nic na świecie nie chciałam wstawać z legowiska, lecz musiałam wiedzieć gdzie powędrował mój towarzysz. Niechętnie uniosłam głowę i odepchnęłam łapami od ziemi. Usiadłam na tyłek, po czym szeroko otwierając pysk ziewnęłam. Jeszcze przez chwile nie ruszałam się z pozycji, aż w końcu przelotem wybiegłam z pod drzewa. Nie miałam pojęcia w jaki sposób mam ją zlokalizować. Postanowiłam wędrować w tą stronę, którą dusza zapragnie.
***
Dusza zapragnęła pobytu obok wulkanu gniewu. Myśl o tym miejscu przyprawiała mnie w ciarki. Lekko opuściłam głowę mając nadzieję, iż neony osadzone na mojej sierści przywołają Mine. Drgałam z przerażenia. Każda chwila wydawała się wydłużać. Minimalne krople trysnęły od strony krwawego Morza. Instynktownie odskoczyłam. I zaczęłam otrzepywać się z wody, aż tu nagle coś niebywale gorącego przeleciało mi nad głową. Nie zdążyłam się ogarnąć, gdyż kolejne ptactwo przejechało mi po czubku uszu.
- Mine! – Krzyknęłam, gdyż wcale nie musiałam jej widzieć, ponieważ byłam pewna, iż jest to ona.
Dryfowała wraz z innymi feniksami. Wyglądała… pięknie. Jedna biała śnieżka spośród jarzących się płomieni ognia. Dość opisywania. Przyszłam tu po towarzysza, i nie mam zamiaru bez niego wracać.
- Idziemy – prychnęłam – Mamy ważniejsze rzeczy do zrobienia
Feniks udawał, że mnie nie słyszy. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Nagle, znikąd jedna ptaszyna opadła na ziemię w postaci popiołu. Czy było to naturalne zachowanie? Na to bym nie stawiała, gdyż wszystkie inne w strachu odleciały. Nie zdążyłam się zastanowić nad całą tą sytuacją, gdyż znienacka, nabój przeleciał mi po plecach. Pozostawiając za sobą wielką ranę. Nie było to przyjemne…
***
Odpychając się łapą pobiegłam w stronę myśliwego. Z daleka widniała ciemno zielona czapka człowieka, która z łatwością wystawała zza zarośli. Podbiegłam zwinnym ruchem naprzeciwko wroga. Wystawiłam kły, jak to zwykły wilk potrafi. Głupi… wyciągną z sakiewki maczetę, którą zapewne zamierzał roztrzaskać na mojej głowie. Biedny… Przejechałam zwinnie łapą po ziemi, pozostawiając na niej lodowy pas. Malowidło zaczęło nerwowo wypuszczać lodowe pędy. Mężczyzna raptownie wyskoczył z ukrycia. Przez twarzą pewnego siebie myśliwego utworzyła się lodowa postać, kogo? Mnie! Czuje się dumna z dzieła, lecz nie było one dla ozdoby, miało w sobie specyficzna broń. Dzieło zaczynało się lekko poruszać. Wraz z tym człowiek bez wahania wbił ostrze w zbity lód. Lodowy feniks z niebywałą prędkością wylądował na arcydziele. Mine piszcząc na całe płuca powolnym krokiem przybierała swoja końcową postać. Po czym sam feniks… przybrał końcowy efekt…
Odpychając się łapą pobiegłam w stronę myśliwego. Z daleka widniała ciemno zielona czapka człowieka, która z łatwością wystawała zza zarośli. Podbiegłam zwinnym ruchem naprzeciwko wroga. Wystawiłam kły, jak to zwykły wilk potrafi. Głupi… wyciągną z sakiewki maczetę, którą zapewie zamierzał roztrzaskać na mojej głowie. Biedny… Przejechałam zwinnie łapą po ziemi, pozostawiając na niej lodowy pas. Malowidło zaczęło nerwowo wypuszczać lodowe pędy. Mężczyzna raptownie wyskoczył z ukrycia. Przez twarzą pewnego siebie myśliwego utworzyła się lodowa postać, kogo? Mnie! Czuje się dumna z dzieła, lecz nie było one dla ozdoby, miało w sobie specyficzna broń. Dzieło zaczynało się lekko poruszać. Wraz z tym człowiek bez wahania wbił ostrze w zbity lód. Lodowy feniks z niebywałą prędkością wylądował na arcydziele. Mine piszcząc na całe płuca powolnym krokiem przybierała swoja końcową postać. Po czym sam feniks… przybrał końcowy efekt…
art by Maxa-art on dA
W dalszym ciągu, w głębi duszy pozostała zwykłym feniksem. Choć dla niektórych ostateczna postać wydaje się być „smoczopodobna”. Samica przybliżyła ogromny pysk ku kierunku spłoszonego myśliwego. Przez dłuższą chwilę wbiła puste oczy w ślepia człowieka, po czym lekko chuchnęła. Wywołało do szyderczy uśmiech na mojej twarzy, lecz był on przytłaczany okropnym bólem, który aktualnie walczył z moim karkiem. Podmuch Mine sprawił, iż stworzenie całe pokryło się lodową powłoką. Następnie płynnie machnęła ogonem w stronę ofiary. Bez domyślania się, wiedziałam, iż zostanie on przeistoczony w skrawki zbędnego lodu. Samica wykręciła kark, po czym wokoło lodowce powyrywane z ziemi zaczynały się okręcać wokoło feniksa. Po krótkiej chwili zniknęła mi ona z pola widzenia, wszystko zajarzyło się neonami, po czym niczym z nieba, wylądował moja wierna towarzyszka.
***
Razem z wielkim trudem powróciliśmy do lasu. Jedno było wiadome, potrzebowałam natychmiastowej pomocy…
Odpychając się łapą pobiegłam w stronę myśliwego. Z daleka widniała ciemno zielona czapka człowieka, która z łatwością wystawała zza zarośli. Podbiegłam zwinnym ruchem naprzeciwko wroga. Wystawiłam kły, jak to zwykły wilk potrafi. Głupi… wyciągną z sakiewki maczetę, którą zapewie zamierzał roztrzaskać na mojej głowie. Biedny… Przejechałam zwinnie łapą po ziemi, pozostawiając na niej lodowy pas. Malowidło zaczęło nerwowo wypuszczać lodowe pędy. Mężczyzna raptownie wyskoczył z ukrycia. Przez twarzą pewnego siebie myśliwego utworzyła się lodowa postać, kogo? Mnie! Czuje się dumna z dzieła, lecz nie było one dla ozdoby, miało w sobie specyficzna broń. Dzieło zaczynało się lekko poruszać. Wraz z tym człowiek bez wahania wbił ostrze w zbity lód. Lodowy feniks z niebywałą prędkością wylądował na arcydziele. Mine piszcząc na całe płuca powolnym krokiem przybierała swoja końcową postać. Po czym sam feniks… przybrał końcowy efekt…
art by Maxa-art on dA
W dalszym ciągu, w głębi duszy pozostała zwykłym feniksem. Choć dla niektórych ostateczna postać wydaje się być „smoczopodobna”. Samica przybliżyła ogromny pysk ku kierunku spłoszonego myśliwego. Przez dłuższą chwilę wbiła puste oczy w ślepia człowieka, po czym lekko chuchnęła. Wywołało do szyderczy uśmiech na mojej twarzy, lecz był on przytłaczany okropnym bólem, który aktualnie walczył z moim karkiem. Podmuch Mine sprawił, iż stworzenie całe pokryło się lodową powłoką. Następnie płynnie machnęła ogonem w stronę ofiary. Bez domyślania się, wiedziałam, iż zostanie on przeistoczony w skrawki zbędnego lodu. Samica wykręciła kark, po czym wokoło lodowce powyrywane z ziemi zaczynały się okręcać wokoło feniksa. Po krótkiej chwili zniknęła mi ona z pola widzenia, wszystko zajarzyło się neonami, po czym niczym z nieba, wylądował moja wierna towarzyszka.
***
Razem z wielkim trudem powróciliśmy do lasu. Jedno było wiadome, potrzebowałam natychmiastowej pomocy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!