czwartek, 4 maja 2017

Od Silver'a - Na skrzydłach nadziei

Różnorodność terenów w tym obszarze Azji była zaiste imponująca. Kilka dni temu przechodziłem przez skute lodem i owinięte w śniegową kołdrę doliny, a zaledwie wczoraj opuściłem spieczone słońcem stepy. Niby nic takiego, jednak tak nagła różnica w klimatach dość szybko znalazła odbicie na moim organizmie. Byłem zmęczony, otępiały oraz brakowało mi koncentracji, a prawie od czterech godzin szedłem przez nowe terytorium. Piękny las mieszany wpływał kojąco na każdą komórkę mojego ciała, jednak było w nim coś dziwnego, coś dzikiego... coś, czego nie mogłem zauważyć, jednak to widziało mnie doskonale. Szedłem przed siebie, próbując pozbierać myśli skutecznie rozbite przez zapach sosen i wilgoć delikatnego mchu. Niebo, mimo iż było zasnute chmurami, nie zapowiadało deszczu, przynajmniej na najbliższe godziny. Od dawna nie miałem ochoty od tak położyć się w miejscu, gdzie aktualnie stałem, czułem się zrelaksowany, spokojny, pełen szczęścia i...
- Kim jesteś i dlaczego naruszasz tereny klany Fortis Corde? - Melodyjny, lecz stanowczy głos wadery rozległ się echem pomiędzy wilgotnymi drzewami. 
Stała przede mną cała tajemnica tego pięknego miejsca. Samica, która na pewno nie wyglądała na zwykłą omegę. To jej bystre oczy śledziły moją trasę i zdecydowanie wybrała dobry moment na ujawnienie się. Wiedziałem, że nie ucieknę, znała te tereny... byłbym niczym wielka zwierzyna podczas ucieczki w nieznanym jej labiryncie. Przybrałem pozycję, z której skutecznie mogłem wyprowadzić blok... oczywiście na wypadek bójki. 
- Nazywam się Silver, pochodzę z kraju zwanego Finlandią. Chciałem...
- Nie obchodzi mnie co chciałeś, odpowiadaj, z którego Klanu jesteś? Tym razem samica była wyraźnie zirytowana. 
- Nie należę do żadnego z klanów, jednak jeśli chcesz, mogę dołączyć do twojego - Starałem się, aby wypowiedź brzmiała jak najbardziej neutralnie, jednak chyba odniosłem efekt odwrotny od zamierzonego. 
-A cóż takiego możesz zaoferować mojemu stadu? - Zapytała. 
- Jeśli chcesz, możemy się sprawdzić - Rzuciłem żartobliwie. - Posiadam dziewięć mocy... zapewne tak samo, jak i ty! 
- Dobrze, możemy korzystać z dwóch wybranych przez siebie mocy. Przegrywa osobnik, który zostanie powalony. Jeśli wygrasz, przyjmę cię do stada, jeśli nie... zobaczę, co z tobą zrobię. 
Oczywistym było, że wybiorę moce Berserka, oba poziomy. Wadera dała znak do rozpoczęcia walki po, czym zamarliśmy w tych samych pozycjach. Powoli gromadziłem siły, czując jak przekraczam granicę pierwszego poziomu. W tym samym czasie samica rzuciła się do ataku. Szybkość jej ruchów była powalająca, jedyne, co zdążyłem zrobić to zasłonić pysk aby kopnięcie zatrzymało się na łapie. Ten drobny impuls wystarczył do przekroczenia drugiego poziomu. Moje oczy zapłonęły, a mięśnie począł rozrywać piekielny żar. Uśmiechnąłem się, po czym zacząłem zmierzać w stronę mojej oponentki. Zbliżając się do niej czułem narastające ciepło, które już po kilku sekundach dosłownie wylało się z jej pyska. Fala ognia miała ogromny zasięg i jeszcze większą moc, jednak dzięki wzmocnieniom uniknąłem jej bez najmniejszych problemów. Doskoczyłem do wadery, wyprowadzając cios w brzuch. Dosięgnął celu, jednak nie ze spodziewanym skutkiem. Samica musiała go poczuć, świadczył o tym grymas wymalowany na jej obliczu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że już użyłem dwóch dozwolonych mocy. Wymiana ciosów trwałą jeszcze przez kilka minut, jednak to samica miała przewagę. Byłem zmęczony po długiej podróży, a każdy cios wyprowadzony przy pomocy Berserka dodatkowo obciążał moje mięśnie. Waleczna nieznajoma natomiast trzymała się dzielnie, mimo iż przyjęła kilka uderzeń. Dodatkowo miała jeszcze jedną moc w zanadrzu. Po raz kolejny postanowiłem zaatakować, Szarpnąłem się na ostatni sprint, każda komórka mojego ciała płonęła żywym ogniem, jednak tym razem samica nie odskoczyła. Przyjęła cios, a dookoła moich ramion owinęło się coś czarnego. Czułem jak pieczenie ustaje, oddech zwalnia, a całe ciało dziwnie drętwieje. 
- Pamiętasz, że mogliśmy używać dwóch mocy, prawda? -Wyszeptała zbliżając swój pysk do mojego ucha. 
Grymas bólu zniknął z jej oblicza, a gdy macki odczepiły się od mojego ciała stała tak, jakby nic się jej nie stało. Dalej trzymała swoją dumną pozę, a wzrok, który na mnie kierowała wyrażał więcej niż milion słów... 
A jeśli przegrasz.... zobaczę co z tobą zrobię...
Nie mogłem dłużej ustać, upadłem zapadając się w zieloną, wilgotną powłokę. 
- Zanim poznam wyrok... możesz chociaż zdradzić mi swoje imię? - Zapytałem, czując jak powoli tracę przytomność. 

<Avalanche, mogę prosić o C.D.? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!