wtorek, 8 sierpnia 2017

Od Sierry - C.D. Arcady'ego "Potencjalny obiad"


Nie lubiłam kłamać. To było w ostateczności, bo nie chciałam, by Alfy dowiedziały się o mojej znajomości z Arcady'm. Mogłoby to nieść przykre konsekwencje; mogłoby mi grozić wygnanie czy nawet odebranie życia. Razem z Arcady'm rozmyślaliśmy nad tym, by w jakiś sposób zamaskować nasz zapach przed innymi wilkami z Klanów. Kolejne minuty mijały, a zapach Arcady'ego roznosił się po mojej jaskini i był już wszędzie.
- W sumie możemy... no nie wiem, stopniowo jakoś wywietrzać zapachy? - mówiąc to, samiec zaczął dmuchać w stronę wyjścia z jaskini.
- To poważna sprawa. Hm... w sumie można by stawić tu wszędzie kadzidła z jakiś ziół, wtedy zapach z nich "zagłuszałby" inne...
- No tak, mieszkanie z głowy, ale co z naszymi zapachami na sobie? Mamy siedzieć od siebie kilometr dalej, czy jak? Bo wybacz, ale nie chcę na siebie wylewać "płynu" z tych śmierdzących kadzideł. - orzekł z miną wyrażającą obrzydzenie. - Chyba, że... Możemy po każdym spotkaniu... no nie wiem, ee, kąpać się?
- Po pierwsze: są zbyt bystre i wyczują zapach. 
- A po drugie?
- Co "po drugie"? Aha, a po drugie: nie umiem pływać. - skrzywiłam się lekko.
- To cię nauczę. - zaproponował i wyszczerzył kły.
- Ta, może innym razem.
Nagle poczułam się senna. Ziewnęłam i przeciągnęłam się, spoglądając na Arcady'ego. 
- Nie wiem jak ty, ale ja idę spać. - ponownie ziewnęłam. - Możesz wrócić do domu, czy coś. - położyłam się na posłaniu w drugim pokoju.
- Dobranoc! - usłyszałam zanim zamknęłam ślepia. 
Potem słyszałam odgłosy krzątaniny, a na koniec głuchą ciszę.

*** Nazajutrz ***

Obudziłam się leżąc na posłaniu na grzbiecie. Było przyjemnie chłodno, przez co uśmiechnęłam się lekko do siebie. Powoli otworzyłam oczy, po czym otworzyłam je całkowicie, a moje źrenice zmniejszyły się.
- Jak się spało, Śpiąca Królewno? - zapytał stojący obok mnie Arcady, przyprawiając mnie tym o lekki zawał. Usiadłam na posłaniu.
- Arcady! Co ty tu robisz? - nagle do moich nozdrzy dotarł zapach ziółkowych kadzideł.
- Ano, pomagam ci "zagłuszyć zapach". Poza tym - uroczo wyglądasz kiedy jesteś przestraszona. - znów się wyszczerzył, na co przewróciłam oczyma.
Wyszłam z wilkiem do drugiego pomieszczenia.
- Został jeszcze do zamaskowania wzajemny zapach na futrze. - oznajmił. 
- Ehe... - przetarłam łapą oczy, po czym machnęłam ogonami w prawo i lewo.
Ciekawa byłam, co wymyślimy, by nasza przyjaźń mogła przetrwać.

< Arc? Innego pomysłu nie miałam, resztę zostawiam tobie. xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!