- Spokojnie. - Powiedziałam cicho, pozwalając, by na moim pysku zagościł szczery uśmiech. Byłam wdzięczna Gisei, za to, że mnie wysłuchała. Byłam jej wdzięczna również za to, że zrozumiała, a także za odpowiedź, na jaką się zdobyła. Dzięki niej dowiedziałam się, że również coś dla niej w pewnym sensie znaczę, oraz, że moje odczucie względem niej jest odwzajemnione. Bardzo ucieszył mnie fakt, że ona także nie chce skreślać tej znajomości, a wręcz przeciwnie, chciała w niej wytrwać mimo wszystko. - Masz rację, nie brak między nami różnic. A jednak mimo nich jesteśmy takie podobne. Pamiętaj, jeśli będziesz czegoś potrzebować, powiedz, a ja spróbuję ci pomóc.
- Dziękuję, zapamiętam to. - Wadera odwzajemniła delikatny uśmiech.
- Nie, to ja powinnam ci dziękować. Teraz wiem, że jeszcze mogę się komuś przydać. Oraz, że mogę mieć przyjaciela. - Powiedziałam szczerze.
Byłam jej za to wdzięczna z całego serca. Nie sądziłam, że kiedykolwiek uda mi się poznać kogoś tak wspaniałego, jak ta wilczyca. Fakt, mogłabym ją bez problemu zabić, istniały duże szanse na to, że gdybym była w innym klanie, mogłaby zostać moją ofiarą. Na myśl od razu przyszła mi biedna wilczyca o orzechowym odcieniu sierści imieniem Brooke, która nie tak dawno zginęła z moim łap. Automatycznie przypomniałam sobie krew spływającą po moim pysku i łapach, kiedy, nie kontrolując mojej drugiej duszy, zatopiłam kły w jej gardle. Przez chwilę pomyślałam, co by było, gdyby na jej miejscu znalazła się ciemna wadera, z którą zdążyłam się zaprzyjaźnić. Jednak szybko odrzuciłam od siebie to wyobrażenie. Nie chciałam o tym myśleć. Na szczęście coś takiego nie mogło by się stać, ponieważ jesteśmy w jednym klanie, za co dziękowałam sobie w duchu. Gdyby nie ta jednak rzecz... Kto wie, jak mogłyby się potoczyć losy naszej przyjaźni? Po chwili jednak ogarnęłam się o powróciłam do chwili obecnej.Nawet nie wiem, czy Gisei mi coś odpowiedziała. Czasem, kiedy się zamyślę, przestaję normalnie funkcjonować. Przez jakiś czas trwałyśmy w ciszy, która, o dziwo, nie należała do tych gorszych zjawisk. Nie była jakaś udręczająca, a wręcz przyjemna. Czasami cisza jest po prostu potrzebna w życiu, tak było i tym razem. Przerwał ją jednak głos samicy, siedzącej naprzeciwko mnie.
- Więc... Co teraz, przyjaciółko? - Lekko zaskoczyło mnie to, że spytała pierwsza. Przez czas naszej znajomości zdążyłam zauważyć, że rozpoczynanie rozmowy nie jest jej mocną stroną. Jednak cieszyło mnie, że teraz to się nieco zmieniło. To świadczyło tylko o tym, że nasza przyjaźń rośnie w siłę.
- Nie wiem.. A co proponujesz? - Uśmiechnęłam się delikatnie spoglądając na zewnątrz.
- Również nie mam pojęcia... - Odpowiedziała, rozglądając się po jaskini.
- Jesteśmy takie różne, a jednak takie podobne... Podobnie się zachowujemy, myślimy, charakter prawie taki sam. A jednak pochodzimy z różnych rodów, miejsc i mamy inne typy oraz moce. O ironio.. Jaki ten świat jest pokręcony. - Zauważyłam, uśmiechając się.
<Gisei? Nie bij za długość>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!