niedziela, 27 sierpnia 2017

Od Ivy - Teoria a praktyka

Tak jak obiecałam mojej uczennicy, na naszą następną lekcję przygotowałam jej próbki zapachów zwierząt takich jak na przykład sarny czy zające. Mimo to podczas oczekiwania na przybycie młodej bety posiadającej kolejne niespożyte pokłady energii stwierdziłam, że dostanie je jako pracę domową. To w jej zakresie będzie leżało nauczenie się ich, a ja ewentualnie sprawdzę jej umiejętności na jednej z ostatnich lekcji. Wzięłam pod uwagę zaistniałą sytuację, możliwość konfliktu pomiędzy klanami, a co za tym idzie, bitwy. W takich wypadkach mogą być różne taktyki, jedną z nich na pewno jest atak bezpośredni, inni bawią się w wojnę podjazdową... Ale pewna rzecz się nie zmienia, zakładnicy. Tacy zawsze stanowią największy problem, jeśli wrogowie pojmą mniej waleczne wadery, szczenięta lub starsze jednostki, a alfa nie zgodzi się na oddanie czegoś w zamian ich los staje się przesądzony. A młoda beta... samica o nieokiełznanym potencjale... na pewno byłaby dla Fallen'a łakomym kąskiem, nawet biorąc pod uwagę próbę wciągnięcia Patton'a na swoje tereny. Już od dawna założyłam, że podczas ewentualnej bitwy nie będę rzucać się na pierwszą linię, jednak nie dlatego, że się boję. Osobniki toczące boje na głównym froncie nie mają możliwości się cofnąć, gdyby ktoś chciał uderzyć nas od pleców, lub dopuścić się wyżej wspomnianej taktyki. Oczywiście były to tylko i wyłącznie moje przemyślenia, nie mogłam wiedzieć jak zachowam się w obliczu wszechogarniającej rzezi. Wyszłam przed jaskinię praktycznie w samą porę, wzdłuż jeziora skrzącego się porannym słońcem zmierzała do mnie Verdana. Uśmiechnęłam się i wyszłam jej na spotkanie. 
- Hej Ivy! - Zawołała oglądając się za siebie. Osobiście nie miałam nic przeciwko temu, że zwraca się do mnie po imieniu, przecież od tego je mam. Natomiast jej ojciec, mógłby wymagać od niej maksymalnego poziomu szacunku, który nie był mi potrzebny. 
- Witaj Verdano, tak jak obiecałam, mam dla ciebie próbki zapachów, ale dziś się tym nie zajmiemy. Dostaniesz je natomiast jako "pracę domową". Dzięki temu poznasz wartość edukacji poza naszymi lekcjami. - Pokrótce opisałam jej sytuację. 
- Rozumiem, w takim razie czym się dziś zajmiemy? - Jej młode oczka dosłownie płonęły od zapału... jednak po dzisiejszej lekcji miały wyrażać zmęczenie i euforię. 
- Zajmiemy się bezpośrednio walką, z mocami oraz bez nich. Będziesz je ćwiczyć na mnie... - Zrobiłam przerwę aby sprawdzić reakcję wadery, jednak nie doczekałam się niczego spektakularnego wiec kontynuowałam. - A dokładniej na moich klonach. 
Mówiąc to utworzyłam jedną z kopii do demonstracji. 
- Raniąc je nic mi nie zrobisz, a przy okazji nauczę cię jak wygląda walka z dorosłym osobnikiem. - Po zakończonym wstępie wyprowadziłam czyste kopnięcie w podbrzusze. Głuchy, a wręcz tępy dźwięk rozszedł się po okolicy. Pokazałam Verdanie jeszcze parę ciosów po czym kontynuowałam swój wywód. 
- Jeśli zobaczę, że idzie ci wybitnie dobrze to moje twory zaczną się bronić, tak jak teraz. - Kolejny kopniak w podbrzusze został skutecznie zablokowany, a podróbka cofnęła się o dwa kroki. 
- Czyli mam to po prostu...
- Uderz. - Wydałam krótkie polecenie. - Chcę zobaczyć jaką pozycję przyjmujesz, gdzie układasz cały ciężar... pozwól mi to ocenić. 
Samica nie czekała długo, posłusznie wykonała polecenie, jednak jej postawa nie była zbyt dobra. Co prawda, sama miałam gorszą od niej na początku, więc nie było też źle. 
- Zobacz - Zaczęłam. - Gdy kopiesz łapa powinna iść po prostej, a twoje ciało nie powinno przechylać się na boki. - Tłumaczyłam prowadząc jej kończynę jak po sznurku. Powtórzyłam to kilkanaście razy, po czym pozostawiłam ją samą sobie. Co lepsze, nawet nie musiałam wydawać polecenia. Verdana zabrała się do roboty, tym razem przyjmując perfekcyjną pozycję i trafiając centralnie w podbrzusze. Uśmiechnęłam się, nieoszlifowany diament zaczynał nabierać coraz więcej blasku. 
- Dobrze, to już potrafisz, teraz zobaczmy jak poradzisz sobie z ruchomym celem. - Odsłoniłam oko i przeszłam do sterowania klonem. 
Zablokowałam pierwsze kopnięcie, jednak wadera doskonale znała swoje atuty, prześlizgnęła się pode mną, z całej siły chwyciła sierść na drugim boku, po czym znalazła się na grzbiecie naszej kukły treningowej. Zaskoczyła mnie swoją szybkością, wyglądała mniej więcej tak jak dzikie zwierze spuszczone z uwięzi, prowadzona instynktem wymierzała kolejne ciosy, słabe, ale i tak bardzo dobre jak na szczeniaka. Jej oddech powoli przyśpieszał, a klatka piersiowa zaczynała przypominać kowalski miech. Tym razem popełniła błąd. Zdecydowała się na frontalny atak, zablokowałam dwa ciosy, po czym pochwyciłam jej tylne kończyny podnosząc małą wilczycę w górę. Wisiała do dołu łbem zaczynając ciężko dyszeć. Doprowadziłam do pożądanej sytuacji, była na przegranej pozycji...
- Wyrwij się, masz znów stanąć na cztery łapy. - Polecenie wypadło z moich ust niczym pociski z karabinu maszynowego trafiając prosto w cel. Młoda beta doskonale oceniła sytuację i wyzwoliła swoje łapy podciągając się i wgryzając w palce klona. Puściłam ją, taki byłby odruch samca bądź samicy niespodziewającego się po szczenięciu takiego zażarcia bojowego. Wilczyca powoli podeszła do tafli jeziora, po czym położyła się w chłodnej, płytkiej wodzie. Pomyślałam, że po tak szybkim treningu przyda jej się coś więcej. Zbliżyłam się, a mój wzrok wyrażał więcej niż zadowolenie, była w nim najczystsza duma. Co prawda, wadera miała kilka niedociągnięć, na przykład, zbyt często powtarzała sztuczkę z uciekaniem pod brzuchem dorosłego osobnika. To jest tylko i wyłącznie chwyt na raz... Pomogłam jej wgramolić się na mój grzbiet, chyba sama nie wiedziała po co to robię, ale mój plan był prosty, wejść do wody tak głęboko jak to tylko możliwe, dzięki temu całe ciało samicy mogłoby w spokoju i chłodzie odetchnąć po wysiłku fizycznym. Stałyśmy tak przez dłuższą chwilę, czułam rytmiczne bicie serca młodej wilczycy... postanowiłam poinformować ją o tym co sądzę. 
- Wiesz Verdano, nie mam bladego pojęcia czy kiedykolwiek z kimś trenowałaś, jednak zaskoczyłaś mnie. Walka z pewnością będzie przychodzić ci łatwo, umiesz się wyrwać nawet silniejszemu przeciwnikowi, szybko myślisz... jedyne co będziesz musiała zrobić to dopracować taktykę. Poza tym, pamiętaj, że jeszcze masz moce, i to walki z ich pomocą będziemy uczyć się po tej chwili relaksu. 

<Verdana, twoja kolej ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!