sobota, 26 sierpnia 2017

Od Kanashimi'ego - C.D. Eliasa "Wodospad życia"


Hidden była bardziej skomplikowana, niż można się tego spodziewać. Denerwowało mnie to, jak jest oceniana przez resztę Klanu, starałem się z nią bratać, bo oboje byliśmy samotni i nieco pochopnie oceniani. Lubiłem słuchać o jej marzeniach, planach na przyszłość, ale też o tym, jak wypowiadała się o innych wilkach. Czasem zaangażowanie Hidden w różne spory z rodzeństwem po prostu mnie bawiło, to, w jak emocjonalny sposób opowiadała o tym, jak bardzo rzeczy ją denerwują, jej machanie łapami i podnoszenie głosu, stanowisko bardzo uroczy obraz zagubionego szczeniaka pełnego pretensji do całego świata. Jednak czasem zbyt długi stan tego buntu u Hidden zaczynał wywoływać we mnie negatywne emocje, i chcąc ją nieco pohamować, proponowałem trening walki. Właśnie taki przeprowadzaliśmy, kiedy zauważyłem swojego ojca. I wszystkie starania siostry, by poprawić mi humor, straciły jakikolwiek sens. 
 - Kanashimi, musimy porozmawiać - Zaczął z nutką niepewności, podchodząc do nas.
 - Nie mamy o czym rozmawiać - Rzuciłem. Być może było to chamskie, jednak w tamtym momencie nie zastanawiałem się nad tym. Nie pozwoliłbym sobie na takie odzywki jako szczeniak, jednak dorosłość czyhała na mnie tuż za rogiem, by utopić mnie w morzu problemów i trosk.
 - Owszem, mamy - Odpowiedział stanowczo, po czym spojrzał na Hidden. - Jeśli pozwolisz, chciałbym na chwilę pomówić z twoim bratem sam na sam.
Niezadowolona skinęła powoli głową, po czym oddaliła się i samotnie trenowała walkę. Patrząc na nią, wydawało mi się, że nie jestem jej do niczego potrzebny. Ani ja ani Patton. Świetnie dawała sobie radę sama, czasem miałem wrażenie, że inni jedynie blokują jej ogromny potencjał.
 - Kanashimi, zrozum moją decyzję - Zaczął ojciec. Szczerze mówiąc, nie miałem ochoty na wykład na ten temat. Rozumiałem go, jednak według mnie jako Alfa, nie powinien się tak zachowywać. 
 - Nie zrozumiem - Przerwałem, nim wypowiedział kolejne zdanie. - Zdaję sobie sprawę z tego, że Brooke była twoją córką. Nie tylko ty ją kochałeś. Opiekowała się mną, choć nie byliśmy prawdziwym rodzeństwem. Bawiła się ze mną. Ja zauważyłem podobieństwo, a nie znałem jej zbyt długo. Ale sam fakt, jakaś logika... Przecież szczenię nie mogło tego zrobić. Owszem, zdarzają się jednostki, szczeniaki, które muszą albo chcą zabijać przed dorośnięciem. Dziadek, Glory, jest banalnym przykładem takiego osobnika. Ale on zabijał wrogów na wojnie, a nie własną matkę. Mało kto jest do tego zdolny. Zawsze szanowałem cię jako Alfę, niejako brałem z ciebie przykład. Wiem, że każdy ma gorsze dni. Ale Alfa jest kimś jakby bezpłciowym, zawsze musi umieć się odpowiednio zachować. I myśleć, tato... Mam do ciebie żal za to, co zrobiłeś. Wiem, że przyszedłeś mi to wszystko wytłumaczyć, ale nie jestem już dzieckiem, by tego nie rozumieć. 
 - Cóż, to dobrze, że mnie rozumiesz - Westchnął.
 - Ona była taka mała... - Załkałem, a łzy mimowolnie popłynęły strumieniem w dół moich policzków. Nie mogłem pozwolić, by Hidden i ojciec na to patrzyli. Nie chciałem być w ich oczach słaby. Zacisnąłem zęby i szybko otarłem łzy. Na szczęście moja minuta smutku umknęła uwadze siostry.

< Elias? Brak pomysłu >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!