Wciąż żyliśmy tragedią, która miała miejsce szmat czasu temu. Nadal bolała nas śmierć naszych szczeniąt, jednak pogodziliśmy się już z myślą, że nigdy ich nie zobaczymy. Mimo wszystko, życie zarówno Celty, jak i moje, było bardzo szare i smutne, szczególnie dla mnie, ponieważ zmarła również moja matka, zabita prawdopodobnie przez kogoś z wrogiego Klanu Cecidisti Stellae. Wojna wisiała w powietrzu, obawiałem się, że będę musiał stanąć oko w oko z mordercą mojej matki, lub, co gorsza, stanąć po tej samej stronie, co on i skakać do gardeł moim dawnym przyjaciołom. Obie wizje niezbyt mi odpowiadały. Starałem się jednak nie przejmować tymi rzeczami i skoncentrować na moim związku z Celty, który polegał jedynie na wspólnym pocieszaniu się. Miłość do niej pozostała taka sama, jednak zmieniła formę. Byliśmy już coraz starszymi wilkami, uznałem, że miło byłoby wrócić do nieco młodszych czasów, które przecież nie były jeszcze tak odległe. Chciałem spróbować jeszcze raz. Nareszcie mieć dzieci, wychować je na wspaniałe wilki i umrzeć staro ze świadomością, że spełniłem każdy mój życiowy cel. Moja partnerka była na polowaniu, kiedy zdałem sobie sprawę z tego, że muszę o to zapytać jak najszybciej. Kiedy tylko wróciła i zaniosła mięso w odpowiednie miejsce, czyli do spiżarni, zacząłem trudną rozmowę.
- Kochanie? - Zagadnąłem, spoglądając na partnerkę, która ułożyła się w zacienionym rogu jaskini. Z pewnością było jej bardzo ciepło, sam też się topiłem.
- Tak Cas? - Zapytała, zwracając ku mnie wzrok.
- Dużo ostatnio myślałem - Rzekłem, a Celty wydawała się być lekko zaniepokojona początkiem tej rozmowy, choć wiadomo było, że nie miała czym. Patrzyła na mnie zaciekawiona i zmartwiona. - Nie wyszło nam ze szczeniętami...
- Musimy do tego wracać? - Spytała, lekko zdenerwowana.
- Tak sobie myślałem... może spróbowalibyśmy jeszcze raz?
< Celty? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!