Silent odwiedził mnie dzisiaj, akurat tego samego, chcąc ze mną porozmawiać, a może i zobaczyć. Zauważył, że moje wizyty do niego ograniczyły się do praktycznie żadnych i stwierdził, że sam mnie odwiedzi. Pytał czy coś się ostatnio działo, ktoś mógł sobie pomyśleć, że taki typ jak Silent Fear nigdy o nikogo się nie troszczył, widząc jedynie czubek swojego nosa. Ja miałem okazję wiele razy się przekonać, że wilk nie jest, aż taki zły. Przynajmniej nie jak na standardy Cecidisti Stellae. Jednakże stawka została podniesiona niezwykle, po tym co Mortimer uczynił własnej wnuczce.
Podczas polowania trafiłem na Then, która upatrzyła sobie tą samą ofiarę co ja, więc urządziliśmy sobie wspólne łowy. Jelenia udało nam się dosyć szybko dorwać. Pożywiliśmy się, a także porozmawialiśmy, natrafiając później na Mo. Temat naszej rozmowy zszedł automatycznie na niego, a także jego "wybryk". Althena w żadnym stopniu nie pochwalała tego co uczynił, podobnie jak większość członków. Jednakże do Zdradzieckiego przynależały właśnie wilki takiego pokroju.
— Chodzisz ostatnio jakiś zamyślony — zauważył trafnie Fear, oglądając swoje pazurki zabrudzone krwią. Pewnie niedawno na coś polował.
— Wiesz to przez tą nadchodzącą wojnę — odpowiedziałem.
Po części była to prawda, ale większość moich myśli pochłaniała Sierra. Odnosiłem, że nasza relacja idzie w kierunku czegoś głębszego i tego się obawiałem. Zresztą i tak była dla mnie dostatecznie ważna, na tyle, że nie dopuszczałem myśli o tym, że mogła zginąć. Jej bezpieczeństwo, a także i życie było coraz bardziej zagrożone z każdym dniem.
Pogawędziłem jeszcze chwilę z Silent'em o niezbyt istotnych sprawach, po czym postanowiłem się trochę przewietrzyć. Był wczesny wieczór, czyli idealna pora dla mnie. Chłodnawy wiatr smagał przyjemnie moje futro.
Intrygujący zapach zwrócił moją uwagę. Pojawił się nagle, wtedy gdy zerwał się silniejszy podmuch wiatru. Zaczerpnąłem głęboko powietrza, a woń omamiła mój umysł. Wyłączył go i podążyłem za instynktem. Dotąd nieznane mi uczucie spodobało mi się.
Będąc blisko wilka, a dokładniej białego szczeniaka, zatrzymałem się przed. To on pachniał tak słodko, a jego rozpaczliwe piszczenie było ja muzyka dla mych uszu. Zamknąłem oczy, aby móc rozkoszować się nim przez chwilę.
Szczeniak podpełzł do mnie, nie wiedząc, że zrobił błąd, który mógł go kosztować życie. Pragnąłem przelać akurat jego krew, patrzeć jak umiera wolno, a najlepiej w katuszach. Jednakże na początek mógł być całkiem niezłą zabawką. Obejrzałem go od góry do dołu, po czym zidentyfikowałem jego płeć. Była to dziewczynka.
Bawiłem się szczeniakiem niczym kot kłębkiem, dotąd, aż całe jej futro nie została zakurzona na tyle, że już wcale nie było białe, a praktycznie szare. Gdzieniegdzie widać było wyblakłe ślady krwi z pewnością nie należące do niej, bowiem nie chciałem zranić jej na tyle, aby krwawiła.
Pisnęła głośno, co wywołało we mnie impuls. Z żądzą mordu złapałem ją za kark i wyrzuciłem w powietrze. Szczeniak wykonał efektywne salto i wylądowałby na glebie, gdyby w porę nie złapała jej ciemna, nieznana mi wilczyca.
Stanąłem jak wyryty. Jak śmiała przerwać mi zabawę i wilka, który prawdopodobnie był moją ofiarą?
< Inez? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!