środa, 30 sierpnia 2017

Od Blue Dream - Pierwsze kroki po osamotnieniu

Nie pamiętam zbyt dużo o mojej rodzinie, ani o watasze. Ale wiem jedno: nie chcieli mnie, byłam inna, bardziej niż reszta. Ponoć to przez zbyt dominujący ziemski gen wilka, który mało kiedy się aktywował. Rodzice się wyłgali nadzieją na moją przyszłość i tak zrzucili mnie na ziemię. Dosłownie się mnie pozbyli. To bolało, bardzo.
Wkrótce tak podczas szlochania, znalazła mnie para wilków przy czym od razu zdecydowali się mną zająć. Jej uśmiech i spojrzenie tej wadery... Zapytali o moje imię. Siląc się na odwagę, wyszłam z ukrycia w krzakach, pokazując się w całości. Nie okazali szoku.
- Nazywali mnie niebieski sen, niebieskie marzenie - szepnęłam. - Jestem Blue Dream.
- Chodź zatem moja mała Blue Dream, zajmiemy się tobą - powiedziała czule samica.
Tak właśnie poznałam moich nowych rodziców. 
Nazywali się Arcun i Ilia.

***

Fortis Corde wydawał mi się nawet przytłaczający, ale nowi rodzice uspokajali mnie, według nich było tu spokojnie. Nie wiedziałam zbyt dużo na ten temat, byłam zbyt przerażona wizją wyśmiewania się z pysków innych. W pewnym momencie usłyszałam cichą rozmowę.
- Wiesz, ale ona wygląda na dużą, więc myślę, że od razu trzeba szukać mentora - odezwał się tata.
- Nie lepiej dać jej trochę czasu na przystosowanie się? Kochanie, przecież jest tu dopiero od rana - zauważyła mama.
- Wiem, ale trzeba się liczyć z tym, że dorosłych wilków wolnych od uczniów jest coraz mniej, a liczba szczeniąt wzrasta. Poza tym, przywódcy są za szybkim rozpoczęciem szkolenia. Może byliby w stanie doradzić kogo przeznaczyć dla Blue. Nie jestem pewien, ale chyba Avalanche nie ma jeszcze nikogo pod swoimi skrzydłami...
Avalanche... To imię już dziś słyszałam... Po chwili zastanowienia i szukaniu w spotkanych dziś twarzach wilków, nagle stanęła mi wizja wadery, do której od razu w trójkę poszliśmy bo rodzice chcieli zgłosić adopcję. Och, ona jest alfą! Teraz zrozumiałam. Może da radę mi pomóc?
Wówczas w oddali zauważyłam jej sylwetkę, kierowała się do jakiejś dalszej jaskini z innym wilkiem, chyba rozmawiali. Cicho zgłosiłam rodzinie wyjście i wolno stąpałam w tamtym kierunku. Po paru minutach chodu i unikaniu innych, akurat trafiłam jak wychodziła sama z groty. Siląc się na spokój i odwagę, podeszłam bliżej niej.
- Przepraszam pani alfo. Mogę zająć chwilę?
- W porządku. Co cię trapi?
- Bo widzi pani, wiem, że jestem dopiero od rana, ale już słyszałam o tym szkoleniu. I, i chciałabym się zapytać czy mogłabym zostać pani uczniem. Pani wie bardzo dużo, a ja chciałabym się dużo dowiedzieć o tym wszystkim - powiedziałam trochu szybko. Nie liczyłam na cud, że się zgodzi, w duchu już powoli kalkulowałam inne już zasłyszane imiona wilków.
Chciałabym być normalna, nie obca i dziwna.

<Avalanche?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!