niedziela, 20 sierpnia 2017

Od Ivy - C.D. Eliasa "Wodospad życia"


Przychodząc z odwiedzinami do Eliasa byłam co najmniej zdenerwowana. Bałam się jego nastawienia, ponieważ jako wadera posiadająca dobre kontakty z rodziną alf i bet usłyszałam nie tylko o decyzji wygnania. Dowiedziałam się również jaką złością może wybuchnąć aktualny partner Avalanche. Dodatkowo sprawy nie ułatwiał mój stan fizyczny, od przeszło miesiąca spałam maksymalnie trzy lub cztery godziny dziennie. Dopiero od rozpoczęcia treningów z Verdaną zaczęłam poświęcać na odpoczynek trochę więcej czasu... Ciągle łaziłam przy granicach, wysyłałam klony, stawiałam je przy losowych jaskiniach tak, aby zarówno napastnik jak i mieszkający tam wilk nie był w stanie ich dostrzec... mimo to nie pomyślałam o jaskini Brookie. Czułam się winna za przepuszczenie Wilka Księżycowego przez nasze tereny... jednak tak jak nie mogłam pokryć każdego miejsca na terenach klanu tak samo nie byłam w stanie zmienić lub podważyć decyzji Eliasa, którą podjął. Uznałam, że jeśli sam nie zacznie wytykać mi błędów to nie będę poruszać tego tematu. 
- Jakoś idzie mój drogi - Zaczęłam. - ale mam nadzieję, że zacznie iść lepiej. A w zasadzie to już idzie. 
- Co masz na myśli? - Zapytał zainteresowany. 
- Mam na myśli moją aktualną uczennicę, Verdanę. Mimo iż ta wadera jest jeszcze młoda będzie kiedyś dość istotną osobą. 
- Istotnie, jest to pierwszy Wilk Nowiu w naszym klanie, i prawdopodobnie w całej watasze. A co sądzisz o swojej decyzji, którą niedawno podjęłaś? - Elias kontynuował rozmowę, która zaczęła schodzić na tor, którego za wszelką cenę chciałam uniknąć. Doskonale wiedziałam o co mu chodzi, jednak wolałam to usłyszeć. 
- O jakiej decyzji mówimy? 
- Jak to o jakiej Ivy, mówimy o zmianie stanowiska.. 
-Ach, to... powiedzmy, że jeszcze mam bardzo dużo do nauki. 
Wydaje mi się, że taka odpowiedź go usatysfakcjonowała. Zaczynałam być coraz bardziej spięta, kompletnie nie rozumiałam dlaczego. Jeszcze jakiś czas temu nasze rozmowy wyglądały zupełnie inaczej, teraz zeszły nabrały bardziej formalnego wydźwięku. Postanowiłam uciec od przed chwilą rozpoczętego tematu na rzecz innego, który również mnie intrygował.
- A jak Ava? Słyszałam, że ciężko zniosła poród... Właśnie, co ze szczeniakami? 
- Cóż, to prawda, Avalanche bardzo ciężko zniosła poród, ale aktualnie czuje się o wiele lepiej. A co do szczeniaków, tak jak każdy ojciec, jestem dumny z każdego osobno. - Mówiąc to uśmiechnął się. Kochał swoją rodzinę, było to widać na pierwszy rzut oka. 
- Chyba będę się zbierać... - Zaczęłam spoglądając na samca i przy okazji dając mu sygnał, że jeśli ma do mnie jakieś sprawy to to jest właściwy moment na ich omówienie. Musiałam sprawdzić jedna rzecz, która nurtowała mnie od kilku dni. Zaczęłam dostrzegać ślady łap, jednak za każdym razem były one na terenie zdradzieckiego klanu, Nigdy nie przekroczyły granicy... ciekawiło mnie jaki osobnik je zostawia. 

<Elias? Przepraszam, był pomysł, ale uciekł po pierwszych 2 linijkach ;_;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!