Nie tylko Elias przeżył śmierć Brooke. Cały Klan pogrążył się w żałobie, kiedy wiadomość o jej śmierci poszła w obieg. Jednak wiadomo, że on, jako jej ojciec, przeżywał to najbardziej ze wszystkich i nikt nie był sobie w stanie nawet wyobrazić, jak musi się on czuć tam, wewnątrz, głęboko w swoim sercu i swoim umyśle. Jako jego partnerka, musiałam być przy nim. Po tym, jak wygnał własną wnuczkę, miałam pełną świadomość tego, że pod wpływem emocji może zrobić coś bardzo głupiego, a ja pod żadnym pozorem nie miałam zamiaru go tracić. Wiedziałam, że jako jego partnerka muszę go wspierać.
Jednak to, jak zachował się dzisiaj, wprawiło mnie w odrobinę wątpliwości. Czy wszystko z nim w porządku? Może ma jakiś ukryty problem, o którym nie chce mi mówić, czy to jedynie śmierć Brooke była powodem jego zachowania? I dlaczego wilk o stoickim spokoju nagle wybuchł na tyle, by skazać na wygnanie, a zarazem pewną śmierć swoją wnuczkę? I dlaczego potraktował tak mnie i Kanashimi'ego? Czy ta wadera jest za to odpowiedzialna? Może kłamała i tak naprawdę to ona zabiła córkę Eliasa i zarazem wilczycę, którą traktowałam jak własnego szczeniaka.
- Nie uważam, że jesteś potworem - Odpowiedziałam spokojnym głosem. Przez chwilę zastanawiałam się, czy powinnam mówić coś jeszcze, no ale przecież nie mogę się bać własnego partnera. Musiałam powiedzieć wszystko, co miałam do powiedzenia. - Ale uważam, że nie zastanowiłeś się co do swojej decyzji. Nie powinieneś kierować się jedynie emocjami.
- Ava, nie pouczaj mnie, proszę - Rzekł, spoglądając mi w oczy. - Wiem. Ale nie rozumiesz tego, jak się czułem i nie zrozumiesz. Postaram się, byś więcej nie widziała takiego mnie.
- Ależ Elias, skąd wiesz, czy kiedyś nie czułam się tak, jak ty? - Szepnęłam niemal niesłyszalnie. - A wiesz jak czułam się w tamtej sytuacji? Pierwszy raz w życiu naprawdę się bałam - Wyznałam, po czym rozpłakałam się jak dziecko. - Przecież ten szczeniak nie mógł zabić dorosłej wadery...
Odkleiłam się od mojego partnera. Przed oczami nadal miałam strach, który malował się na pysku tamtej waderki. W tamtej chwili przed oczami miałam obraz, który pozostał mi z czasów dzieciństwa. Taki sam wyraz twarzy widziałam tylko raz w swoim życiu, jako naprawdę młoda wilczyca. Kiedy ojciec skazywał mojego niegdyś ukochanego brata, Fallen'a, na wygnanie. Wspomnienia z tym związane uderzyły mnie prosto w twarz. Zdecydowałam, że nikt nie pozna prawdy i nikt poza mną i rodzeństwem nie pozna prawdy o naszej relacji. Nikt nie dowie się, co wtedy zaszło. Już nikt. Ona była niewinna, w przeciwieństwie do niego. I wiedziałam to, że była niewinna. Wiedziałam! Czemu on tego nie widział?! Czemu?!
- Ava, spokojnie... - Szepnął, również padając na ziemię i przytulając mnie.
- Nie jesteś potworem. Ale jedziemy na tym wózku razem, ok? Nie chcę być ignorowana. To jest NASZ Klan, jeśli chcę się wypowiedzieć w jakiejś sprawie, mógłbyś mnie chociaż wysłuchać. Rozumiem, że chodziło o twoją córkę... Ale nie pomyślałeś, że ona kłamała? Przecież była Księżycowym, było to czuć na kilometr.
- Ava, ja...
- Nieważne, kochanie. Rozumiem twoją decyzję. Mam nadzieję, że wadera, którą skazałeś na śmierć, okaże się silna. I będzie żyła. I już nigdy nie wejdzie ci w drogę. A tamta Księżycowa kiedyś zaliczy ze mną bliższą rozmowę, do której to ty nie będziesz mógł się wtrącić. Wtedy udowodnię ci, że mam rację. Szanuję twoją decyzję, wiem, że ci ciężko. Jednak... jest ktoś, komu jest ciężej.
- Niby komu? - Zapytał, dławiąc się łzami. - Komu może być ciężej, skoro straciłem córkę i doprowadziłem do takiego stanu partnerkę?!
- Pomyśl, kto jako pierwszy wyczuł, że twoja wnuczka była niewinna. Pomyśl, kto obronił ją własnym ciałem, postawił się własnemu ojcu, silnemu i dorosłemu basiorowi. Który szczeniak byłby na tyle głupi, albo raczej na tyle rozważny?
- Kanashimi...
- Powinieneś z nim porozmawiać - Stwierdziłam. - Ale to, kiedy poczujesz się lepiej. Mogę ci jakoś pomóc? Wiem, że nie byłam teraz zbyt miła, ale chciałam ci powiedzieć swoje zdanie na ten temat.
< Elias? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!