czwartek, 17 sierpnia 2017

Od Senshi - Wielka wojowniczka

Otworzyłam oczka. Byłam w domu. Tata kręcił się gdzieś po jaskini. Mama leżała w kącie, dochodziła do siebie po trudnym porodzie. Wstałam.
- Tato... A kto będzie moim mistrzem? - Zwróciłam się do ojca.
- Nie wiem kochanie, kogoś znajdziesz - Usłyszałam. - A może...
- Kto? - Mruknęłam.
- Aleksander? - Dokończył.
Hmm... Słyszałam o nim. Kiedyś odszedł z watahy, jednak powrócił.
- Jest znakomitym wojownikiem. Może zapytasz go o zdanie? Zaszczytem jest trenować córkę alf - Dodał ze śmiechem.
- W sumie innych szczeniaków, prócz Verdany, Kanashimi'ego i rodzeństwa nie ma. Ale to i tak dużo. Będziemy mieli dużo wspaniałych wojowników, to dobre dla Fortis Corde - Stwierdziłam. - W południe przejdę się do Aleksandra, wiesz ojcze, gdzie on mieszka?
- Zaprowadziłbym Cię, jednak muszę być przy mamie. Jak będziesz wyruszać to podejdź do mnie. Powiem Ci, jak tam trafić - Spojrzał na mnie i łapą poklepał po łebku. Zrobiłam kwaśną minę i podeszłam do mamy.
- Witaj mamo, dobrze się czujesz? - Uśmiechnęłam się spuszczając głowę.
Nie widziałam jej nigdy w walce, jednak wiedziałam, że była najlepszą wojowniczką w klanie. Mama wiedziała co jest dobre dla klanu, a co złe. Ponoć nadciągały złe czasy. Coraz więcej słyszało się o zabójstwach. Dawno temu była to jakaś Last Hope, następnie Brooke. Kto później? Ale przecież w klanie Viridi Agmen również niejaki Silient Fear zamordował partnerkę Jasona, bety. Było to nieuniknione. Zanim się obejrzymy, będzie lać się krew. Nikomu tego nie życzę, jednak po prostu to czuję.
- Matko, planuję jak najwcześniej zacząć trening, żeby w razie ataku wrogiego klanu bądź w innym, skrajnym przypadku, gdzie w najgorszym momencie będziemy zmuszeni do jakiegokolwiek mordu, będę gotowa - Powiedziałam jednym tchem. - Tata polecił mi Aleksandra.
- Dobry wybór - Szepnęła. - Dobry wybór. Teraz pozwól, chciałabym odpocząć.
Skinęłam i odeszłam. Czułam narastający strach, jednak jak narazie przyćmiewała go odwaga. Musiałam wyjść z jaskini. Niebo było niebieskie, gdzieniegdzie widziały białe obłoczki. Senshi. Co oznacza moje imię? Nie miałam co robić. Może teraz pójdę do Aleksandra? To chyba najlepszy wybór w tej sytuacji. Wróciłam do jaskini.
- Tato... Powiesz mi, gdzie on mieszka?
- Wiesz... Rodzeństwo zostanie z mamą, ja Cię zaprowadzę - Westchnął.
Wyszłam wraz z nim. Skierowaliśmy się w stronę Mglistych Gór. Znałam tylko tamto miejsce.
- Ojcze, czy Aleksander się zgodzi...?
- Na pewno! Kochanie, będziesz wspaniałą wojowniczką. Słyszałem co mowiłaś do mamy. Wiem to. - Pocieszał mnie. - Już niedaleko, widzisz tamtą dziurę?
- Tam mieszka? - Zaciekawiłam się. - Ciekawe miejsce. A to on?
Zobaczyliśmy zbliżającego się, białego wilka.
- Dzień dobry Eliasie. Witaj Senshi. - Przywitał nas.
- Ja Was zostawię, moja córka ma do Ciebie sprawę. - Odszedł tata. 
- Może pójdziemy do jaskini? - Zaproponował.
- Jasne, panie Aleksandrze. 
- Aleksandrze. - Poprawił mnie.
Zaśmiałam się cicho. Nieźle urządził sobie tą jaskinię, minimalistycznie, ale ładnie.
- Tak więc, jak Ci się powodzi? Jak się czujesz po powrocie? - Zaczęłam.
- Bardzo dobrze. Powrót nie był błędem, nie żałuję. - Stwierdził. - Masz jakiś problem czy prośbę?
- I to i to. Mam problem, ponieważ nie mam mistrza.
- Może Patton?
- Hidden i Sam o niego walczą.
- Hmm... Arcun? Talestia? - Wyliczał, ale ja spojrzałam na niego znaczącym wzrokiem. - Ja?!
- Aleksandrze, zostaniesz moim mistrzem?

<Aleksander?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!