wtorek, 15 sierpnia 2017

Od Kanashimi'ego - C.D. Eliasa "Wodospad życia"


Cała sytuacja była dla mnie bardzo stresująca, a zarazem wywołała spory szok, na który składały się aż dwa czynniki - pierwszy raz coś zagrażało mojej mamie i nie było wiadome, czy wyjdzie z tego cało; a także dowiedziałem się, że będę miał rodzeństwo. Nie wiedziałem, że to dopiero początek szokujących wieści i kłopotów. Nie mogłem pomóc w przenoszeniu mamy do jaskini mojej Mistrzyni, jednak mogłem ją obserwować i zarazem się uczyć, co było świetną rzeczą. Niestety, był to jedyny plus tamtej sytuacji, który udało mi się znaleźć. Jednak, w zasadzie, ciekawiło mnie, czy moja mama miała takie same trudności również w moim przypadku. Niestety, nie byłem pewien, czy w ogóle jestem jej dzieckiem. Niektóre wydarzenia pamiętałem niestety jak przez mgłę, jednak wydawało mi się, że moja historia jest nieco bardziej skomplikowana. Teraz jednak nie był czas na niewygodne pytania do rodziców oraz przemyślenia o własnej osobie. Nie byłem w tamtym momencie ważny. Najważniejsza była mama.
Elias i Patt bardzo szybko poradzili sobie z przeniesieniem mamy, szczególnie z pomocą Makki. Uważnie obserwowałem jej zaangażowanie w całą akcję. Patrzyłem też na omdlewającą mamę, która jednak w jakiś sposób wygrywała walkę ze słabością i starała się nie zamykać oczu. Ona również co jakiś czas na mnie spoglądała, wzrokiem pełnym nadziei i ciepła. Oczy mamy bardzo mnie uspokajały, pomimo intensywności i agresywności ich barw. Były chyba bardziej kojące niż oczy mojego taty, czy Brooke, mojej przybranej siostry.
 - Połóżcie ją tutaj - Zarządziła Makka, a samce szybko wykonali zaleconą czynność i odłożyli moją mamę, leżącą na skórze. Udało jej się na nią wejść z wielką pomocą Eliasa i samca Beta. Była bardzo słaba, teraz chyba nawet jeszcze słabsza, co mnie martwiło. Nie chciałem, by ponownie straciła przytomność, a o gorszym wolałem nawet nie myśleć. - Patton, przynieś mi natychmiast zioła, których ostatnio używałam na osłabienie. Te o intensywnym zapachu. Kanashimi, biegnij z nim.
Rozkaz ledwie do mnie dotarł. Rozumiałem jednak, co moja Mistrzyni chciała zrobić i choć nie czułem się na siłach, pobiegłem z jej partnerem. Zawsze mogłem poćwiczyć odrobinę zielarstwo. Patton prowadził mnie na niewielką polankę, gdzie znajdowało się mnóstwo ziół. Droga prowadziła obok jaskini mojej siostry, Brooke.
 - Patton, zaczekaj! - Krzyknąłem, nie zdając sobie sprawy, że samiec nie słyszy mojego krzyku, był zbyt skoncentrowany na ziołach. - Może Brooke ma zioła, których szukacie. Zaoszczędzimy czas!
Nie czekając na odpowiedź samca, wszedłem do jaskini, jednak nie zastałem tam mojej siostry. A przynajmniej nie takiej, jakiej się spodziewałem. Leżała w kałuży krwi, z wielką raną na karku. Krew znajdowała się na ścianach jaskini. Kolejny szok, znacznie większy od poprzedniego. Widok, którego nigdy nie zapomnę. I chora żądza zemsty. Wściekłość. Mnóstwo nowych emocji, doznań, rzeczy. Jednak przede wszystkim mój mały, młodzieńczy umysł nawiedził żal, poczucie bezsilności. Gapiłem się na ranną, martwą siostrę, wiedząc, że już jej nie pomogę. Musiałem zrozumieć to, że nie żyje. Że już nigdy się nie pobawimy, nie odezwie się do mnie, nie spojrzę w jej piękne, zielone oczy. Poczułem drgawki na całym ciele. Dławiąc się łzami, padłem przy siostrze. Wydałem z siebie ciche wycie pełne bólu i cierpienia. Zapewniałem się w myślach, że znajdę osobę, która to zrobiła.
Usłyszałem kroki Patton'a. Wszedł do jaskini i chwilowo osłupiał. Odnalazł mnie wzrokiem, zagarnął łapą i przytulił mocno, ustawiając mnie tyłem do wilczycy. Chwycił mnie delikatnie w zęby i zarzucił sobie na grzbiet. Złapałem łapami jego sierści, wypłakując się w nią. Wilk ponownie chwycił w zęby zebrane zioła i ruszył wolnym biegiem w stronę jaskini.
Słyszałem jego myśli. Słyszałem wszystko, co mówił. Prowadził wewnętrzną walkę. Dla niego to też był szok. Wiedziałem, że tak było, jednak nawet będąc zszokowanym, nie mógł czuć tego, co ja czułem. Liczyłem, że kiedyś pomoże mi pomścić moją siostrę i jako jeden z lepszych szpiegów dowie się, kto za tym stoi. Teraz należało pomóc mamie, której byliśmy w stanie taką pomoc zapewnić.

< Elias? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!