Starałem się zachować względny spokój. Przede wszystkim ze względu na Kanashimi'ego, który wyglądał jakby zaraz miał się rozpłakać. Podszedłem do niego.
— Chodź tu — Przytuliłem jego do siebie, spoglądając z niepokojem na poczynania samca Beta.
Patton zbliżył ucho do nosa Avalanche, aby wyczuć czy oddycha. Sprawdził także puls i dotknął czoła. Spojrzał na mnie z niepokojem.
— Nie powiedziała ci? — zapytał wyraźnie zaskoczony.
— Każda ciąża bardzo źle na nią wpływa — mruknął, wyraźnie akcentując słowo "bardzo".
Zmroziło mnie. Wiedziałem, że tu wchodzi w grę życie mojej ukochanej. Nie powiedział mi tego wprost ze względu na syna. Jednak on nie był głupi i doskonale zrozumiał powagę sytuacji.
— Najlepiej będzie jeśli przybiegnie tu Makka — powiedział szybko. — Zaraz z nią wrócę. Obiecuje, że nic jej nie będzie — dodał widząc mój strach w oczach.
Wybiegł z jaskini, nie martwiłem się o to, że poinformuje swoją partnerkę za późno. Ten skurczybyk był cholernie szybki i nikt w całej watasze nie mógł się z nim równać.
Dopiero po chwili wyczułem, że moje futro przemaka. Skierowałem wzrok w dół, dotarło do mnie, że Kanashimi się rozpłakał. Podniosłem go i przytuliłem mocniej do siebie.
— Wszystko będzie dobrze — zapewniałem zarówno siebie jak i jego, głaszcząc syna nieustannie po plecach.
Czekałem w napięciu, a sekundy zamieniały się w godziny. Cały czas patrzyłem na Avę i zastanawiałem się, dlaczego od razu nie powiedziała mi, że ciąża była dla niej tak bardzo problematyczna. Wiedziałem, że bardzo chciała mieć szczeniaki. Również tego chciałem. To tak jakby potomstwo było przypieczętowaniem naszego związku.
Po raz pierwszy od wielu lat miałem ochotę się rozpłakać. Nie z radości, a ze smutku. Smutku, który ogarnął moje serce i ściskał je coraz mocniej. Gdyby Avalanche umarła, czułbym się jakby zniknęła cząstka mnie.
Kochałem ją mocno. Tak naprawdę była dla mnie całym światem. Nie wiedziałem czy nawet Kanashimi i Brooke trzymaliby mnie na tym świecie, gdyby coś się jej stało. Ava była moim największym skarbem, a jednocześnie słabością.
< Makka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!