Luminosum Iter miało naprawdę piękne tereny, jednak zaczynało mi już doskwierać zimno. Wilczyca, która prowadziła mnie do jaskini rodziny Wong'a, wydawała się w ogóle nie zwracać na to uwagi. No cóż, pochodzę z gorącej Australii, więc wiedziałam o tym, że mi również zimno będzie sprawiało problem, jednak mimo wszystko dało się przeżyć. Byłam dumna, że nie marudzę, tylko idę z podniesioną głową przez śnieg. Przeważnie bowiem, kiedy spotykałam na swojej drodze jakąś trudność, po prostu się poddawałam. Życie w Watasze bardzo mnie odmieniło. Wilczyca była dość groźnym osobnikiem, przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Na pewno w jej oczach dostrzegłam ból i żal. Nie wiadomo, co działo się aktualnie w jej głowie, jednak ja wiedziałam jedno - że chciałabym już wrócić na tropikalne tereny mojego Klanu i zaszyć się w swojej jaskini, gdzie nikt nie będzie mi grozić sztyletem, czy pozbywać mnie resztek mojej pewności.
- A więc opowiedz mi lepiej o tym całym wilku - Ciszę przerwał głos wadery. Miałam wrażenie, że już zbliżałyśmy się do celu, jednak nie znałam tych terenów zbyt dobrze, więc właściwie wszystko wyglądało dla mnie identycznie. Wszędzie tylko śnieg, góry i drzewa. Ale przyjemniejsze to, niż nieprzebyte pustkowia Cecidisti Stellae.
- Cóż mogę powiedzieć? Wydaje się być wspaniałym wojownikiem, emanuje od niego duma i pewność siebie. Zastanawiając się, doszłam do wniosku, że to moje przeciwieństwo. Jest wysoki i umięśniony, ale wyglądu raczej nie będę ci opisywała. Przybył z Chin. Niewiele o sobie mówił, może dlatego, że ja o nic nie pytałam. Tyle o tym wiem - Odpowiedziałam, jąkając się co jakiś czas. Zimny wzrok wilczycy niezbyt pomagał mi w opanowaniu strachu.
- Rozumiem - Rzuciła jedynie. - Jaką mam mieć pewność, że nie jesteś jakimś groźnym szpiegiem, a ta cała nieśmiałość i tchórzostwo to tylko przykrywka?
- Proszę, myśl jak sądzisz - Odpowiedziałam, porzucając wszelkie nadzieje. - Ja znam swoje prawdziwe zamiary i nie mają one nic wspólnego ze szpiegowaniem was. Poza tym, nasze Klany nie mają wrogich stosunków, a Savior jest ostatni do wzniecania jakichkolwiek konfliktów.
- Już jesteśmy - Rzekła wadera, jakby ignorując moją wypowiedź. Miałam nadzieję, że Samsawell będzie nieco bardziej ufny wobec mnie i że jak najszybciej wypełnię zadanie powierzone mi przez mojego towarzysza z Klanu.
< Saira? Samsawell? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!