sobota, 19 sierpnia 2017

Od Savior'a - C.D. Inez "Granica głupoty"

Poprzednie opowiadanie

No cóż, przywykłem do nieco innych wnętrz. Nie nazwałbym mojej mamy pedantką, jednak była ona bardzo czystą osobą, można powiedzieć, że w przeciwieństwie do ojca. Właściwie, nie wiedziałem, jakim cudem Glace i Glory zeszli się, kiedy było między nimi tyle różnić. A jednak, udało im się, doczekali się wspaniałych szczenią i i aktualnie odpoczywali gdzieś na Sola Animarum. A my, potomkowie rodu Sons Of The Storm rywalizowaliśmy o miejsce na tej przepięknej, latającej wyspy. Chciałem zabrać tam Inez. Czułem, że ona potrzebuje opieki, choć wmawia sobie, że jest samodzielna. Każdy chciałby być samodzielny i nie żyć samymi uczuciami, niestety nasza wrażliwość nam na to nie pozwoli. Jedynie niektóre Wilki Księżycowe mogły być inne. 
I zdawałem sobie sprawę, że ona właśnie do takich należy. Powinienem ją uznawać za wroga i właściwie nie przyjmować do Viridi Agmen. Klan ten zrzeszał raczej Słonecznych i Gwiezdnych, jednak nie mogłem powiedzieć, że tutaj nie pasowała. O nikim nie mogłem tak powiedzieć, nawet jeśli tak było. I pomimo swojego typu, Inez zaprzyjaźniła się ze Słoneczną, waderą o imieniu Gisei. A więc nie każdy Wilk Księżycowy musiał być wrogiem i miałem tego świadomość. Starałem się być dosyć ufny wobec innych wilków, jednak w jej przypadku nie potrzebowałem starań. Od razu jej zaufałem, choć wiele wilków mogło mnie wziąć za idiotę. No cóż, podobno miłość jest ślepa... I bywa też głupia. Ale to najlepsze uczucie na świecie. Uczucie, dzięki któremu nie trzeba jeść, spać, bo ona daje do wszystkiego siłę. W miłości nie patrzy się na typ, kolor sierści, czy rasę. Patrzy się na duszę wilka, a dusza Inez była piękna, nawet jeśli ona jej nienawidziła.
Usłyszałem to, co powiedziała. Musiałem się porządnie zastanowić, czy te słowa na pewno są kierowane do mnie i czy mówi o mojej osobie. Nie wiedziałem, czy nawiązała jakiś kontakt z innymi basiorami, jednak nie wyglądała na zbyt rozmowną, no i tak było. Z tego, co mi się wydawało, najbardziej znała mnie i Gisei, a nie rozmawiała za bardzo z innymi wilkami. Chyba po jednym znajomym z każdej płci jej wystarczyło, chociaż jeśli wszystko potoczyłoby się tak, jak w moich marzeniach, już niedługo musiałaby się nieco bardziej otworzyć na inne wilki. Jednak wydawało mi się, że to się nie zmieni. Chociaż... Po tych słowach, już niczego nie byłem pewien.
 - Słyszałeś, co mówiłam? - Zapytała niemal niesłyszalnie, jednak moje uszy tak bardzo pragnęły jej głosu, że wyłapywały każde słowo, które padło z jej ust.
 - Owszem - Odpowiedziałem. - Chciałbym wiedzieć, kto jest tym szczęśliwcem, który skradł ci serce.
 - Ech... Znasz go lepiej, niż myślisz - Wyszeptała, wydawało mi się, że nie umie tego powiedzieć. Po prostu nie przejdzie jej to przez usta, bo jest zbyt nieśmiała. A może wcale nie mówiła o mnie?
 - Wiesz, znam sporo wilków - Odpowiedziałem lekko ściszając ton, a po chwili spojrzałem na waderę. - Inez... Dlaczego nosisz tą wstążkę? Chciałbym móc spojrzeć ci w oczy...

< Inez? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!