sobota, 26 sierpnia 2017

Od Celty - C.D. Castiel'a "Druga szansa"


Poród zagrożony? Czy ja dobrze słyszałam? Miałam wrażenie, że kolejne słowa Savior'a obijają mi się o uszy, było aż tak źle? Nie... Nie... 
- Bardzo mi przykro. To chyba jedyne co mogę powiedzieć w obecnej chwili, ale nie bój się. Jesteś jeszcze młoda. Bądź dobrej myśli, nie stresuj się. Wilczyca potrzebuje spokoju i wypoczynku. Najlepiej będzie, jak udacie się teraz do domu, do swojej jaskini. Oboje musicie ochłonąć i się oswoić. 
- Wiemy, wiemy - skinął Castiel. - Dziękujemy raz jeszcze - skinął z lekkim uśmiechem. 
Ja nie wiedziałam co powiedzieć, po prostu skinęłam na pożegnanie. Kiedy tylko wyszliśmy z jaskini Alfy, nastała niezręczna cisza, moją głowę zalewały setki myśli. 
- Celty? - usłyszałam w pewnej chwili - Dobrze się czujesz?
- Tak... tak... - stanęłam, biorąc głębszy wdech. 
- Co ci? - spytał widocznie zmartwiony.
- Obiecaj mi, że gdyby... to była prawda... to ocalisz szczenię i się nim zaopiekujesz. 
- Cel, co Ty mówisz? - spojrzał na mnie z niedowierzaniem. - Nie mów tak, nie umrzesz. Nasz Alfa mógł się pomylić... 
- Castiel - powiedziałam głośniej i bardziej stanowczo. - Obiecaj mi, ze uratujesz naszego potomka. 
- Ale...
- Obiecaj - podeszłam do niego patrząc mu hardo w oczy.
- N-No dobrze - powiedział po chwili. - Obiecuję.
- Dziękuję -uśmiechnęłam się delikatnie, liżąc go przy tym po pysku. 
Zaraz wznowiliśmy marsz do naszej jaskini, nie byłam jednak pewna. czy mówił to na serio, czy też po prostu mi skłamał... Chociaż nie mógł tego zrobić. Nie mi. 
Tak oto minęło dużo czasu od pamiętnego dnia, w którym to Alfa oznajmił, ze spodziewamy się potomka. Castiel cały czas był przy mnie, opiekował się mną bardziej, niż powinien. Widziałam w jego oczach wiele mieszanek emocji, podekscytowanie, zdenerwowanie, radość, strach... i wiele, wiele innych. Ja natomiast miałam się dobrze, jednak bałam się tego, czego usłyszałam. Mimo tego byłam dobrej myśli. Skurcze i bóle powiadomiły mnie o tym, że to już czas. Czas na poród. Castiel starał się mi pomoc we wstaniu.. jednak za bardzo mnie bolało. Po trzeciej próbie wybiegł z jaskini, dopiero po 10 minutach wrócił z alfą. O dziwo pozwolił mu zostać w jaskini. To była katorga... znowu przez to przechodziłam. Bolało cholernie. Miałam wrażenie, że powoli traciłam świadomość, kontakt ze światem... ale nie poddawałam się, chciałam walczyć dalej.

<Castiel? Pamiętaj co obiecałeś> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!