niedziela, 27 sierpnia 2017

Od Castiel'a - C.D. Celty "Druga szansa"

Poprzednie opowiadanie

Bardzo martwiłem się o Celty, przez cały czas trwania porodu. Wyglądało na to, że naprawdę ją to boli, szczególnie, że z całej siły ściskała moją łapę, jakby starając się przekazać komukolwiek innemu chociaż cząstkę tego, co sama odczuwała. Wiedziałem, że może zginąć podczas tego porodu, jednak Savior robił co w jego mocy, by tak nie było. Komplikacje były jednak nieuniknione, przez co czas trwania tej męki niewyobrażalnie się wydłużał. Jednak udało się. Celty przeżyła, a Kristin, która pomagała Savior'owi, odbierała wszystkie szczeniaki i kładła je na posłanie z liści. Dorobiliśmy się trójki ślicznych wspaniałych szczeniąt. Kiedy Celty odpoczywała po porodzie, leżałem zwinięty w kłębek obok niej, ogrzewając dzieci. 
 - Są śliczne - Rzekła słabym głosem, odwracając w naszą stronę głowę.
 - Prawda - Odpowiedziałem, patrząc Cel prosto w oczy z wielkim uśmiechem na pysku. Oczywiście, byłem szczęśliwy, jednak nadal się o nią martwiłem. Była bardzo blada. - Ten jasnobrązowy to samczyk, a dwie pozostałe są samiczkami.
 - Jak je nazwiemy? - Zapytała, lekko się przysuwając.
 - Ty wymyśl imiona - Uśmiechnąłem się w stronę wadery, a następnie spojrzałem na szczeniaki. - Ja chciałbym nazwać chłopca.
 - A jakie imię mu nadasz? - Kolejne pytanie przeplatane z bólem wyszło z ust Celty.
 - Chase, pasuje mu - Odpowiedziałem. - A jakie imiona chcesz, aby nosiły dziewczynki?
 - Ta ciemniejsza Esmé, a jaśniejsza... Yamata - Rzekła, następnie wydając z siebie pisk pełen bólu. Bałem się, naprawdę. Nikogo prócz mnie, Cel i szczeniaków nie było w jaskini, a z nią chyba działo się coś niedobrego. Złapała się za brzuch i zwinęła z bólu, wydając cichy krzyk.
 - Celty... Co ci jest? - Zapytałem, natychmiast zrywając się na równe łapy.

< Celty? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!