— Za śmierć mojej córki odpowiedzialne jest szczenię. Skazuję ją na wygnanie, jeszcze dziś znajdzie się na terenach Wygnańców. A ciebie nie chcę nigdy więcej tu widzieć, jasne?! — warknąłem.
Inez, bo tak miała wilczyca na imię, spojrzała kątem oka na białe szczenię, przed którym stał Kanashimi.
— Co? Nie, nie możesz! — zakrzyknął syn o ciemnej barwie futra. — Przecież to córeczka Brooke!
— Kanashimi — przemówiłem łagodnie, a jednocześnie ostrzegawczo — to nie Brooke. Nie szukaj jej w tym pomiocie zła.
— Skąd możesz to wiedzieć? Skąd wiesz, że to ona ją zabiła?! — Nigdy jeszcze nie widziałem tak wielkiej rozpaczy w jego oczach.
Przymknąłem powieki, mnie też było ciężko, bardzo ciężko. A jednak wiedziałem, że swoją decyzją, spowodowałem, że mój syn będzie na mnie patrzył inaczej, a może nawet nienawidził? Nie mogłem mu powiedzieć skąd wiedziałem, moje umiejętności mi na to pozwoliły, a dokładniej Zmiana Perspektywy, która pozwalała mi także dostrzec przeszłość oczami wilka. Wolałem nie szperać w głowie Inez, choć miałem na to wielką ochotę. Sytuacja między naszymi Klanami i tak była już napięta, bo nie byłem do końca pewien po czyjej stronie odpowie się Viridi Agmen. Musiałem postawić dobro Klanu ponad śmierć córki.
— Wynoś się stąd! Natychmiast! — warknąłem, a Inez odbiegła z podkulonym ogonem.
Zerknąłem przelotnie na partnerkę, a w jej oczach doszukałem się współczucia, którego nade wszystko potrzebowałem, a jednak ona także postanowiła zakwestionować mój wybór.
— Eliasie, to twoja wnuczka... — mruknęła cicho.
— Avalanche, proszę cię. Nie wtrącaj się w to — odparłem szeptem.
Czy teraz oboje będą patrzeć na mnie jak na potwora? Przestało mnie to obchodzić, gdy odsunąłem Kanashimi'ego od matkobójczyni. Jej niewinne, złotawe oczy wywołały we mnie sprzeczne emocje. Byłem jednak Alfą i nie mogłem dawać nikomu karty przetargowej. Z drugiej strony nie wybaczałem ciężkich grzechów, które popełniły wilki. Złapałem ją za skórę na karku i pognałem w stronę celu.
Mogłem zabić ją osobiście, ale pozwoliłem to uczynić Zdradzieckiemu Klanowi. Tam mogłem liczyć, że zajmą się nią powoli. Rozniosą jej wnętrzności. Na to liczyłem, zostawiając szczeniaka na pustkowiu. Piszczał głośno, wołając swoją matkę o pomoc. Ale ona już nie przyjdzie, pomyślałem gorzko.
Na granicy obejrzałem się za nią. Nie wiedziałem jak ma na imię, nie wiedziałem o niej czegokolwiek innego, oprócz tego, że zabiła moją ukochaną córkę. Może i Brooke w zaświatach będzie mi mieć za złe moją decyzję?
< Inez? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!