środa, 9 sierpnia 2017

Od Patton'a - C.D. Mortimer'a "Potajemne obserwacje"


Stanie na czatach wydawało mi się najnudniejszym z możliwych zajęć, jednak było też bardzo odpowiedzialne. Na szczęście moje wprawione już, szpiegowskie oko, było w stanie dostrzec zagrożenie z dużej odległości, a dobrze rozwinięte zmysły gwarantowały, że nawet jeśli wzrok zawiedzie, nikt nie zakłóci naszej akcji. Nie miałem dobrej widoczności ani na ekipę uwalniającą Sairę, ani na Samsawell'a wraz z Mortimerem. Jednak byłem pewny, że jeśli ktokolwiek będzie chciał przyłączyć się do Mo i pomóc mu pokonać naszą ekipę, będzie ich zachodził właśnie od mojej strony, by nikt go nie zauważył. Tak też się stało.
Na początku był zapach. Dwa wilki. Nie wiedziałem, czy po prostu tamtędy przechodziły, czy może usłyszały podejrzane hałasy i kierują się w tę stronę, ale członkowie tego Klanu nie należą do osób, które szwendają się byle gdzie bez celu, zawsze mają coś do roboty, jeśli można tak nazwać zabijanie czego popadnie. Szli spokojnym tempem, po głosach rozpoznawałem, że to basior oraz wadera. Wreszcie dosięgnął ich mój wzrok, na szczęście oni wciąż mnie nie widzieli. Znałem bardzo dobrze basiora, był to Fallen, Przywódca Cecidisti Stellae. Niegdyś dzieciak, wyrósł na porządnego wilka, jednak wciąż się przeceniał. Musiał się jeszcze wiele nauczyć w swoim krótkim życiu. Obok niego szła również nieobca mi wilczyca, Althena. Kiedy doszło do zabójstwa Silver'a, Avalanche nakazała mi wszcząć dochodzenie. Dość szybko dotarłem do sprawcy, którym była właśnie ona. Nie skonfrontowałem się z nią, czekając na odpowiedni moment. Być może właśnie taki nadszedł. Zanim zdążyli zobaczyć mnie, widzieli już kłótnię Mo i Well'a, a nieopodal Sairę i damską część naszej drużyny. Ja leżałem za pniem i patrzyłem na nich przez dziurę. Fragment rozmowy, który usłyszałem, zupełnie mnie zaszokował.
 - Oho, widzę, że ofiara Mortimera odzyska dziś wolność - Mruknął Fallen.
 - Ofiara? Czemu od razu jej nie zabije, tylko pozwala na jej ratunek? - Zapytała wilczyca.
 - Nie w tym sensie ofiara - Wyjaśnił. - Widzisz, głupio by było gdybym nie wiedział takich rzeczy. Mortimer ma syna, jest nim ten czarny basior obok niego, którego zaraz się ładnie pozbędziemy. Natomiast ta wisząca, Saira, jest jego wnuczką.
 - I co z tego? - Zapytała.
 - Znasz Mortimera i jego... specyficzne zachowania. Nienawidzi swojego potomka, a że już porwał jego córkę, chciał mu zrobić najpewniej większe świństwo, niż samo porwanie, a przy okazji zburzyć silną psychikę małej. Saira była dla niego zabawką. Młoda, ładna, nie umiejąca postawić się rosłemu basiorowi. Może po zaspokojeniu swoich potrzeb spokornieje?
 - Wątpię - Zaśmiała się wilczyca. - Ach ten Mo, cicha woda brzegi rwie!
Sposób, w jaki Althena zareagowała na wieść o tym, że ten potwór zgwałcił Sairę, obudziła we mnie demona. Postać, którą nauczyłem się już kontrolować. Miała o wiele większy potencjał, niż ja i miałem zamiar wykorzystać go na wilkach, aby reszta zdążyła uratować Sairę. Wyskoczyłem zza pnia i natychmiast rzuciłem się na Althenę. Fallen zaś, w akcie obrony, rzucił się na mnie. On stanowił akurat najmniejszy problem, gdyż to wadera była lepiej wyszkolona. Otoczenie, mnóstwo krzewów i pnączy sprawiało, że prawie w ogóle się nie widzieliśmy. Na szczęście moja misja nie polegała na pokonaniu wilków, ale na zatrzymaniu ich na jakiś czas. Miałem nadzieję, że dziewczyny uwolniły już Sairę i za chwilę będziemy mogli się zmywać. Zatrzymanie tej dwójki nie stanowiło dla mnie trudności, aczkolwiek miałem obawy, że mogę się też przydać gdzie indziej.

< Talestia? Saira? Mortimer? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!