Dzień wydawał się piękny i spokojny, przedpołudniowe słońce już dawało się mocno we znaki, a mogło być jeszcze cieplej. Właśnie to zadecydowało o mojej szybkiej decyzji.
- Verdano, proszę, wejdź do środka - Zaproponowałam, po czym sama zniknęłam w chłodzie jaskini. Młode szczenię postąpiło dokładnie tak samo.
Zimne powietrze przyjemnie koiło rozgrzane słońcem ciało, natomiast skwar panoszący się na dworze tylko zachęcał do pozostania wewnątrz jaskini.
- Odpowiadając na twoje pytanie Verdano, z wielką chęcią zostanę twoim Mentorem - Mówiąc to uśmiechnęłam się. Zrobiłam to mimowolnie, głównie dlatego, że widziałam jak niepokój znika z pyska szczenięcia, a na jego miejsce wskakuje szczery uśmiech. Od dziś jesteśmy sobie równe, pomagamy sobie nawzajem, stajemy się dla siebie jak rodzeństwo, młodsza i starsza siostra. Z tym, że ja jestem bardziej doświadczona.
- Świetnie - zawołała młoda Beta - To kiedy zaczynamy?
- Zaczynamy od zaraz. Na początek weźmy coś łatwego... wiem, polowałaś kiedyś?
Na moje pytanie Verdana przecząco pokręciła łbem, nie ukrywam, że liczyłam właśnie na taką odpowiedź. Tego dnia jeszcze nic nie jadłam, a można przecież połączyć przyjemne z pożytecznym. Dość szybko zebrałyśmy się i przemierzyłyśmy tereny klanu aż dotarłyśmy do Orlego Lasu. W chwili, gdy tylko trochę zagłębiłyśmy się pomiędzy drzewa przytknęłam nos do ziemi. Moja uczennica zrobiła to samo.
- Musisz nauczyć się odróżniać każdy jeden zapach. analizować go i określać z jakiego kierunku pochodzi po jego intensywności. Zacznijmy od tego, powiedz mi co czujesz.
Młoda wadera zaciągnęła się dużym haustem powietrza, po czym powiedziała.
- Wilki... i coś jeszcze - Widać było, że się stara. - Chyba zając.
- Dobrze, dokładniej dwa zające - Poprawiłam młodą Betę
- Wywęszyłaś to? - Zapytała zaskoczona.
- Nie, po prostu znalazłam trop parki zająców, spójrz - Mówiąc to wskazałam ślady odciśnięte na żółtym piasku.
- Rozumiem...
Znalezienie zwierzyny nie zajęło nam długo, po kilkunastu minutach przedzierania się przez zarośla, naszym oczom ukazała się istna sielanka. Polana znajdująca się w środku lasu, porośnięta piękną, soczystą, zieloną trawą... jednak to. co nas najbardziej interesowało. znajdowało się na skraju lasu.
- Pamiętaj Verdano, zawsze podchodź pod wiatr, nigdy z wiatrem. Zwierzęta może i są naszym pożywieniem, ale nie są głupie. Gdy cię wyczują, to uciekną. Druga zasada, patrz pod łapy. Trzask suchych gałęzi również może spłoszyć twoje pożywienie. Teraz może wydać ci się to trudne do opanowania, ale z czasem wejdzie ci to w instynkt. - Szeptałam każde słowo. - Polować możesz za pomocą mocy, albo używając standardowych metod. Z racji, iż mamy dwa zające. użyję tej pierwszej opcji. Następnym razem pozwolę tobie zapolować, tym razem jednak pozwól pokazać mi jak to się robi.
Po skończonej wypowiedzi błyskawicznie wyskoczyłam z krzaków a na moim grzbiecie wyrosły dwie Igły. Czarne odnóża niczym grom przeszyły ciała małych, puchatych kłębuszków, sprowadzając je do formy naszego pożywienia. Gestem przywołałam do siebie Verdanę, wskazując jej upolowane zwierzę.
- Wiesz Verdano, trening jest bardzo istotny - Zrobiłam przerwę aby przełknąć kawałek krwistego mięsa. - Ale czasami będzie trzeba trochę odpuścić. Mylę, że kiedyś zabiorę cię nad jezioro lub rzekę, nauczę pływać... oczywiście, gdy już choć trochę opanujesz swoje moce.
- Po co mi to mówisz? - Zapytała mała spoglądając na mnie ciekawsko.
- Chcę abyś wiedziała, że trening to nie tylko katowanie się, poza tym - Mówiąc to zdjęłam opaskę ukazując czarne niczym smoła oko. - nie chcę mieć przed tobą tajemnic. Mam nadzieję, że ty również, musimy nauczyć się sobie ufać Verdano, i między innymi tego będę próbowała cię nauczyć, ale na razie jedz.
<Verdana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!