Przed oczami zaczęły mi się pojawiać wspaniałe krajobrazy. Cudowne, barwne krainy pełne kolorowych kwiatów i słodkich zapachów. Świat znajdujący się pośród chmur, tam, gdzie oko świata go nie dosięgnie. Wiedzieli o nim tylko ci, którzy już odeszli ze świata żywych do świata umarłych. Teraz i ja miałam okazję podziwiać te widoki. Gdzieś w pobliżu płynął wodospad, jego szum odbijał się echem po całej krainie. Wszyscy tu byli szczęśliwi, to było widać. Jedni zbierali kolorowe kwiaty, inni bawili się lub prowadzili długie, żywe rozmowy. Było tak cudownie...
Jednak gdzieś w głębi poczułam ukłucie. Gdybym jeszcze żyła, powiedziałabym, że wzięło się ono z serca. Coś na wzór... żalu? Tak to mogłam określić. Musiałam jednak się opanować. Rozejrzałam się raz jeszcze po nieznanych mi terenach. Po chwili podeszła do mnie jasna wilczyca, o pustych oczach, z której grzbietu wyrastały wspaniałe, pierzaste skrzydła, a na jej głowie znajdowały się duże, jelenie rogi.
- Witaj w krainie śmierci, Inez - nieznajoma uśmiechnęła się łagodnie, wskazując krainę wokół nas. Zastanawiało mnie, skąd zna moje imię, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że muszą znać wszystkich żyjących. - Jak zapewne wiesz, nasza kraina podzielona jest na dwie części. Jak określacie to za życia, niebo, czyli miejsce, w którym jesteśmy obecnie, oraz piekło, kraina "na dole". Ty znajdujesz się tutaj, ponieważ za życia byłaś dobrym wilkiem, choć spotkało cię wiele krzywd. Całe tereny, które obecnie widzisz, będą dla ciebie wkrótce dostępne. Jednak zanim zaczniesz zwiedzać, chciałabym ci coś pokazać. Chodźmy!
Wadera skierowała się w tylko sobie znanym kierunku, a ja ruszyłam zaraz za nią. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam, że szłyśmy po takiej jakby ścieżce ze złotych chmur. Nie pytałam jednak o nic, byłam za bardzo w szoku, by w ogóle móc się odezwać. Wszyscy nam się uważnie przyglądali. Chociaż nie powinno mnie to dziwić, skoro ledwie co się tu pojawiłam.
Minęła chwila czasu, aż znalazłyśmy się w czymś na wzór twierdzy. Ściany były całkowicie przejrzyste, jakby znajdowała się na nich jakaś niewidoczna powłoka. Na środku pomieszczenia, w którym się znalazłyśmy, stała kamienna platforma, a na niej rzeźbiona z marmuru studnia. Woda w niej miała delikatny, błękitny odcień. Wilczyca, która zapewne była również zarządcą tej krainy, nakazała mi spojrzeć w wodę. Zaczęła wypowiadać jakieś słowa, których zupełnie nie potrafiłam zrozumieć. Naczynie wypełniło się dziwną substancją, w której mogłam dostrzec świat żywych, a w tym siebie. Już nieżywą. Oraz Saviora, który bezsilnie wypłakiwał łzy, nadal jakby pilnując, czy nie wrócę do życia. Zrobiło mi się go naprawdę żal. Teraz miałam już pewność, że to, jak się zachowywał, nie było wcale wyreżyserowane, a naprawdę mu na mnie zależało. Nigdy nie widziałam go jeszcze tak bezradnego. Zawsze taki silny i pewny siebie, wiedział czego chce, a teraz rozmawiał z trupem, nadal mając nadzieję, że to się tak nie skończy. Jednak wiedziałam, że już jest za późno. Nie mogłam tam wrócić. Gdybym wiedziała, że tak go zranię, nie próbowałabym za wszelką cenę ukryć się przed nim. Wiedziałam, że pomagał wszystkim z dobrego serca, ale nie miałam pojęcia, że ja będę dla niego taka ważna. Nie mogąc patrzeć na jego cierpienie, ponownie wywołane moją osobą, odwróciłam wzrok od studni i dałam ponieść się łzom. Wtedy biała wilczyca przemówiła.
- Możesz zostać tu, i cieszyć się istnieniem już na zawsze. Żyć z dala od smutków, żalu i nieszczęść. Ale możesz także wrócić na ziemię, i tam dożyć kresu. Jednak wówczas nadal będą cię spotykały nieszczęścia. Co wybierasz?
To był trudny wybór. Jakbym została rozdarta na pół. Część mnie była już zmęczona wszystkim i chciała tu zostać, jednak druga część pragnęła powrócić. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Pomyślałam o wspaniałych osobach, które poznałam w Klanie. Nie chciałam ich zostawiać. Podjęłam decyzję. Zadecydowałam o powrocie na ziemię. Było jeszcze tyle spraw do załatwienia.
- Wracam - odpowiedziałam pewnie, na co wilczyca się uśmiechnęła. Znów wypowiedziała jakieś dziwne słowa, a ja obudziłam się już na ziemi, powoli odzyskując przytomność. Od razu przywitało mnie ciepło futra osobnika, który cały nadal przy mnie czuwał. Nie mogłam uwierzyć, że nadal nie odpuścił. W pewnym sensie śmieszył mnie jego upór. Czując, że odzyskałam oddech, spojrzał na mnie tymi zielonymi oczami, w których mimo zaskoczenia i radości, nadal malowały się łzy. Chciałam się do niego przytulić, jednak wiedziałam, że będzie to nie na miejscu. Ostatecznie pozwoliłam sobie na delikatne wtulenie się w jego ciepłą sierść. Byłam szczęśliwa, że znów mogłam tonąć w tych głębokich, zielonych oczach.
<Sav? Zawsze pozostaje siła wyższa.. Albo przeznaczenie c: Tobie pozostawiam co się wydarzy dalej>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!