czwartek, 3 sierpnia 2017

Od Gisei - C.D. Wong Kar Wai'a "Dzieje po żałobie albo poszukiwanie siostrzenicy i szwagra"


Wong Kar Wai wydawał się być wilkiem bardzo pewnym siebie. Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka emanowały od niego spokój, siła i doświadczenie, jednak chyba za bardzo się przeceniał. Nie znał tamtych wilków, jednak ja też za dobrze ich nie znałam, mimo wszystko, słyszałam o nich zbyt wiele i ostatnio powrócili, zabierając naszą zastępczynię przywódcy, Alexis. Chciałam mu o tym wszystkim powiedzieć, jednak miałam wrażenie, że i tak nie zrobi to na nim wrażenia. Z drugiej strony, nie miałam zamiaru wdawać się z nim w dyskusję na ten temat, nie lubiłam się kłócić i wiedziałam, że nie dam rady nawet wypowiedzieć swojego zdania. Potakiwanie było więc najlepszą strategią. Rozmawiałam z basiorem lepszym ode mnie pod każdym względem, już nawet jego płeć mnie skreślała. Rzadko rozmawiałam z płcią przeciwną, a odkąd dołączyłam do tego Klanu, była to jedynie jedna rozmowa z Alfą Savior'em. Jakoś nie miałam ochoty rozmawiać z innymi wilkami, a szczególnie z basiorami. Porównując je do siebie, widziałam tylko słabą wilczycę bez przyszłości, która nigdy nie osiągnie takiej siły fizycznej i psychicznej jak oni. Tak więc pozostawało mi jedynie unikanie ich. Niestety, Wong'a uniknąć nie mogłam i w pewnym sensie nie chciałam. Rozmowa z basiorem jako przełamanie lodów i jakichś własnych problemów w głowie była mi potrzebna i zdawałam sobie z tego sprawę. Niestety miałam do czynienia z trudnym dla mnie typem. 
Luminosum Iter było przepięknym miejscem, jednak piękna plaża Viridi Agmen bardziej do mnie przemawiała, podobnie jak tamtejsze wilki. Najlepsze wrażenie zrobił dla mnie Alfa, spokojny i opanowany wilk, którego respektowałam chyba jeszcze bardziej, niż mojego towarzysza. Wiedziałam, że z takim przywódcą nie jestem narażona na niebezpieczeństwo.
 - Postaram się wrócić jak najszybciej - Odpowiedziałam. - Sprowadzę twoją rodzinę tutaj. Nie powinni mieć problemu z przekroczeniem granicy.
 - Dziękuję, że mi pomagasz - Rzekł, po czym przysiadł jeszcze po tej gorącej granicy, jednak nieco dalej od jej linii, tak aby nie uderzało go zimno. Cóż, jak widać nawet takie wilki jak on mają jakieś słabości... Jednak to była dość ciekawa przypadłość. Tak, czy inaczej, brnąc w śniegu, poszukiwałam jakiegokolwiek śladu życia.
Przeprawiając się przez Las Lodowych Igieł, czułam się jak w jakiejś bajce. Było tutaj naprawdę pięknie. Niestety, nie było mi dane długo podziwiać krajobrazów, gdyż dość szybko zostałam zaatakowana przez kogoś, kto musiał mi się przyglądać już od dłuższego czasu. Wilk skoczył na mnie od boku i powalił, ale grawitacja zrobiła swoje i poturlałyśmy się po śniegu. Osobnik będący waderą stracił nade mną kontrolę, jednak nie miałam zamiaru uciekać. Kiedy otarłam oczy ze śniegu, ukazała mi się młoda, energiczna wadera. Już otworzyła pysk, zapewne aby przestrzec mnie, że nie są to moje tereny.
 - Spokojnie! - Wykrzyknęłam szybko piskliwym i niezbyt efektownym głosem, na co młoda wilczyca zamknęła usta. - Pozwól mi proszę wyjaśnić... 

< Saira? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!