czwartek, 3 sierpnia 2017

Od Arcady'ego - C.D. SilentFear'a "Potencjalny obiad"


Czekając dłuższy czas na obrzeżu lasu, stwierdziłem, że udam się do jaskini Silenta. Posłuchałem instynktu i podążyłem za nim. Dotarłszy do mieszkania basiora, wyczułem słodką woń krwi zmieszaną z jego zapachem. Z początku się przeraziłem, myśląc, że został ranny.
Kiedy wpadłem do jaskini i zobaczyłem zdobycz leżącą u łap głośno dyszącego wilka, odetchnąłem z ulgą, siadając zadem na ziemi. Jeszcze z trudem przychodziło mi rozpoznawanie woni. Fear posłał mi swoisty uśmieszek.
— No, no, młody, widzę, że apetyt cię tu przywiał.
— Nie wiem czy apetyt — mruknąłem nieco zirytowany jego przekonaniem.
Silent jedynie roześmiał się.
— Wiedziałem, że twój charakterek nie został do końca utemperowany.
Przewróciłem oczami, jednocześnie podchodząc do zwierzyny i spoglądając wyczekująco na przybranego ojca. Ten skinął lekko łbem, dodatkowo zapraszając mnie do rozpoczęcia uczty gestem łapy. Nachyliłem się, zaczynając wgryzać się w świeże mięso łosia. Smakiem odstawało od wilczego, ale wolałem nie powracać do spożywania pobratymców. Czas pozwolił mi zrozumieć jakie to było bestialstwo. 
— Smakowało ci? — zapytał Silent, patrząc wymownie na część ciała łosia, która praktycznie została przeze mnie pochłonięta.
— A owszem — odparłem, oblizując się.
— To bardzo dobrze. 
— Wiesz fajnie było, ale muszę się już zbierać — powiedziałem.
— No tak, nażarł się i ucieka — Wilk pokręcił głową z rozbawieniem. — Uciekaj. Do zobaczenia.
— Do zobaczenia — rzuciłem na odchodnym.
Szedłem wolno, żeby jedzenie, które niedawno spożytkowałem ułożyło się na żołądku. Wolałem nie mieć później problemów z przetrawieniem sporej ilości mięsa. Nie raz ani dwa przekonałem się, że to nie było przyjemne. 
Zerknąłem w kierunku granicy, zastanawiając się nad moim powołaniem. Okazałem się Wilkiem Księżycowym ku mojemu szczęściu. Klan, do którego należałem z pewnością niezbyt dobrze potraktowałby fakt, że mogłem być Gwiezdnym. Coraz częściej zastanawiałem się także nad posiadaniem ofiary... Nie tyle co nie miałem ochoty kogoś zabić, a bałem się tego. Jako szczeniak nie pojmowałem wielu spraw i zamknąłem za sobą tamten rozdział. 
Westchnąłem głośno, po czym dałem ponieść się myślom. 

< Sierra? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!