Chciałem ją zobaczyć i dlatego specjalnie przyszedłem tutaj ponownie. Jak dobrze sądziłem, przeczucie mnie nie zmyliło. Z delikatnym uśmiechem podszedłem do niej wolnym krokiem, przekraczając granicę. Będąc bliżej, zmieniłem uśmiech na bardziej kpiący, starając się ukryć wrażenie jakie zrobiła na mnie siedzącą i otoczona przez fosforyzujące kwiaty Sierra.
Gdy stanąłem tuż przed nią, jej znaki gwałtownie się zaświeciły i przyćmiły. Zaciekawiło mnie to, ale tą kwestię postanowiłem obgadać później. O ile w ogóle chciała ze mną rozmawiać.
— Tęskniłaś? — zapytałem głębokim głosem.
Obrzuciła mnie wściekłym spojrzeniem.
— Nie? — Uniosłem do góry brwi. — Łamiesz moje serce. — Złapałem się za klatkę piersiową.
Sierra prychnęła.
— Znowu się ze mną bawisz.
Podniosła się i zwróciła w drugą stronę. Zaskoczyło mnie jej zachowanie. Sądziłem, że będzie bardziej skłonna do dogryzania. Mój błąd. Podbiegłem do niej, starając się jej zastawić drogę.
— Nie obrażaj się, to tylko żarty.
— Żarty? — Przystanęła i wręcz cicho krzyknęła z niedowierzania.
— Tak — odparłem pewnym siebie tonem z nutką rozbawienia.
Wadera wzniosła oczy ku niebu.
— Zdecyduj się wreszcie co chcesz. Najpierw grozisz mi śmiercią, a teraz — machnęła łapą, próbując odwzorować gestem swój mętlik w głowie — zachowujesz się t a k.
Przysiadłem, nakazując jej to samo.
— Po prostu mam swoje powody, okay? — Westchnąłem cicho.
— No tak, duże powody. Może jestem dla ciebie zabawką? — Zmrużyła oczy i wysyczała zajadle.
— Tego nigdy nie powiedziałem.
Nastała krótkotrwała cisza, pełna napięcia i nieznośna do przeżycia.
— Gonisz — oznajmiła Sierra, dotykając mojego boku.
Zdezorientowany jej zachowaniem, zobaczyłem jak biegnie przed siebie z chichotem. Uśmiechnąłem się łobuzersko, po czym pognałem za nią. Dogoniłem ją bez trudu. W końcu to ja byłem wytrenowany. Dotknąłem jej barku. Dla zasady dałem jej się złapać. Po prostu chciałem sprawić jej radość.
Wkrótce padliśmy na śnieg. Choć to wilczyca zdecydowanie bardziej dyszała, to ja również czułem się zmęczony. Wpatrywałem się w nieboskłon pokryty letnimi konstelacjami. Gwiazdy mnie fascynowała, ale to księżyc mnie napędzał i napawał największą euforią.
— Nigdy jeszcze nie patrzyłam w gwiazdy. — Posłałem jej zaskoczone spojrzenie. Spojrzała na mnie. — Przynajmniej nie z tej perspektywy.
— No widzisz — mruknąłem. — Ze mną poznasz nowe rzeczy.
Sierra była ciekawą istotą. Jej towarzystwo było dla mnie jakby naturalne. Uwielbiałem jej dogryzać i oglądać jak się złości. Postanowiłem raz złamać zasadę Cecidisti Stellae, żeby nie bratać się z innymi. Miałem ochotę bliżej poznać waderę. Chciałem się z nią zaprzyjaźnić.
< Sierra? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!