środa, 9 sierpnia 2017

Od Altheny - C.D. Silent Fear'a "Chantaje"


 Gdy tylko spróbowałam zająca, wiedziałam że coś jest nie tak. Owszem, smakował wybornie, jednak nie podobała mi się ta słodycz... A znając Silenta, coś było na rzeczy
- Emmm... Silent... Dlaczego ten zając jest taki słodki? Czego ty tu dodałeś? - zapytałam lekko podejrzliwie, bowiem należało zachować chociaż pozory dobrego wychowania
- To tylko farsz. Przesadziłem? - zapytał, znów się szczerząc. Wcale mnie to nie uspokoiło, ale miałam nadzieję że nie wymyślił nic głupiego. Zapewne się jednak przeliczyłam...
- Nie, nie. Tak tylko pytam... - odparłam, biorąc się za dalsze konsumowanie posiłku. Mimo wszystko, naprawdę mi smakowało. Widać, że mój towarzysz znał się na kuchni, za co byłam mu w tej chwili wdzięczna - Ten zając jest świetny, dawno nie jadłam czegoś tak dobrego
Po mojej pochwale napuszył się i również zabrał do konsumowania posiłku. Jedliśmy mimo wszystko w ciszy. Przyznam się, że ta słodycz zaczęła mi trochę doskwierać gdy pochłonęłam większą część zwierzęcia, nie wypadało jednak zostawiać specjalnie przygotowanego dania.
Gdy oba zające zniknęły z naszych talerzy, dokładnie się oblizałam chcąc okazać pewnego rodzaju uznanie mojemu towarzyszowi. Wtedy przypomniałam sobie jednak, że miał kilka kwestii do omówienia, a nie tylko jedną
- Więc wracając do „naszych” spraw... Masz jeszcze coś ważnego do mnie? – zapytałam już trochę ostrzej i poważniej, na co Silent znów się wyszczerzył. Nie miałam pojęcia, co go tak cieszy. Był psychopatą, ale chyba nie aż do takiego stopnia...
- Może nie są aż takie ważne, ale miło by było gdybyśmy o tym porozmawiali – odparł, patrząc na wyjście ze swojej jaskini. Co prawda, miałam kilka rzeczy do zrobienia, jednak tak jak już kolejny raz wspominam, lubiłam jego towarzystwo, nawet jeśli był nieznośny. Postanowiłam, że odłożę moje plany w czasie i zostanę z nim jeszcze chwilę
- Rozumiem... To też po części należy do moich obowiązków, więc zostanę jeszcze trochę. Mów, o co chodzi – oznajmiłam, uśmiechając się szczerze
***
Omówiliśmy jeszcze kilka spraw, po czym poczułam się dość... Dziwnie. Starałam się to zignorować, jednak nie byłam w dobrej formie. Najpewniej po prostu zatrułam się tym zającem, aczkolwiek nie żałowałam. A przynajmniej do czasu, gdy zaczął boleć mnie brzuch. Wtedy stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli zacznę się „ewakuować” do domu...
Uprzejmie podziękowałam Silentowi i wyszłam pod pretekstem „zajęć Alfy”. Nie wspomniałam ani słowem o bólu brzucha, jednak widziałam na jego pysku samozadowolenie. Znów przyszła mi do głowy myśl, że to jednak nie był zwykły farsz, aczkolwiek priorytetem teraz było doczłapanie się do naszej twierdzy..
Na moje szczęście po drodze spotkałam Fallena, który od razu zobaczył że coś jest ze mną nie tak. Pozwolił mi skorzystać z jego „linii lotniczych” i szybko dostaliśmy się do naszego bezpiecznego punktu. Od razu położyłam się na naszym posłaniu i próbowałam zasnąć, jednak ból brzucha się nasilał. Cieszył mnie fakt, że Fallen zdecydował się zostać ze mną. Pomagało mi to na pewien sposób i byłam mu za to wdzięczna...
Nie wiedziałam jednak, że to jest błogi spokój przed nadchodzącą burzą..

< Fallen/Silent? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!