W życiu każdego wilka przychodzi moment przełomowy, kiedy należy podjąć własną decyzję. woje dotychczasowe życie, które trwało już kilkanaście księżyców poświęciłam zabawie z przyjacielem i rodzicami. Jednak czas tego błogiego stanu zakończył się, gdy ojciec spytał mnie o mentora. Jak widać, nastał już dla niego czas, w którym jego córka powinna rozpocząć trening. A ja nie miałam tutaj nic do powiedzenia, bo wiedziałam, że to trzeba zrobić. Mimo to, nie chciałam się zmuszać do treningów, chciałam być dobra, a może nawet lepsza, niż dobra. Wiedziałam, że muszą umieć zadbać o siebie i swoich najbliższych, a dorośnięcie zbliżało się nieubłaganie. Jeszcze tylko kilka księżyców, tak więc czasu było mało. Ponieważ moi rodzice byli wilkami wysoko postawionymi w hierarchii, do mojego ucha mimowolnie docierały ważne sprawy Klanu, a wojna miała rozpocząć się już niedługo. Tak więc, nie można było marnować ani sekundy dłużej.
Ivy nie znałam zbyt dobrze, jednak pewnego razu nasłuchałam się o niej wiele dobrego. Ojciec przyszedł do jaskini i powiedział mamie, że jego pracownik zmienił stanowisko i zastanawiali się dlaczego. Wadera ta była morderczynią, jednak z potrzeby realizowania siebie i po prostu braku zleceń, postanowiła zmienić stanowisko na bardziej potrzebne w aktualnym stanie rzeczy, czyli na obrończynię terenów. Patt powiedział, że to dobrze, bo ma talent do walki i ogólnie jest naprawdę świetna, potrafi dobrze samodzielnie trenować i jest dobrze rozwinięta pod każdym względem. Jeśli miała szacunek mojego ojca, musiała być dobra. Stałam teraz przed jej jaskinią. Zaprowadził mnie tutaj Kanashimi, mój rówieśnik, który był dobrze obeznany jeśli chodzi o jaskinie, w końcu możliwe, że kiedyś to on przejmie władzę nad Klanem. Kiedy tylko doprowadził mnie do celu, poszedł w swoją stronę. Kompletnie osamotniona nie czułam się zbyt pewnie.
- Witaj - Powiedziałam, kiedy Ivy zareagowała na mój krzyk i wyszła zobaczyć kto to.
- Hej - Rzekła krótko, uśmiechając się. - Jesteś Verdana?
- Skąd wiesz? - Zapytałam lekko zaskoczona.
- Nieczęsto Betom rodzi się szczeniak - Wyjaśniła. - Cały Klan doskonale wie kim jesteś.
- Oh - Zamyśliłam się na chwilę, po czym podniosłam wzrok. - Mam do ciebie sprawę?
- Słucham zatem - Odpowiedziała. Nie wiedziałam, czy traktuje mnie jak dziecko i udaje swoją grzeczność i jakiś szacunek, czy po prostu traktuje mnie jak równego sobie wilka.
- A więc - Wzięłam głęboki wdech i zebrałam się na dość stresującą wypowiedź. - Jak pewnie wiesz, każdy szczeniak potrzebuje nauczyciela, kogoś, kto wskaże mu drogę i wyszkoli. Kogoś, kto pokaże mu jak żyć, jak walczyć, jak polować. Szczeniak sam nie odkryje swoich mocy, czy powołania. Nie znam cię, ale słyszałam o tobie dużo dobrych rzeczy od mojego ojca. Mam nadzieję, że będziemy w stanie się zaprzyjaźnić, no i że zgodzisz się na zostanie moją Mistrzynią...
< Ivy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!