czwartek, 10 sierpnia 2017

Od Silent Fear'a - C.D. Fallen'a "Chantaje"


Kiedy Althena opuściła jaskinię, śmiałem się jak idiota. Jeżeli ktokolwiek przechodził obok mojego lokum, musiał poczuć się aż głupio, a wydawało mi się, że nawet słyszałem jakiś komentarz odnośnie mojego zachowania. Niestety, nie umiałem się opanować. Nie chodziło nawet o zadowolenie z powodzenia całego planu, ale mina Then przy jedzeniu tego zająca była po prostu bezcenna. Bidulka. No ale cóż, starałem się jak najlepiej zmienić smak tego farszu, więc nie może zarzucić mi, że się nie przyłożyłem. Zdawałem sobie sprawę, że gdybym nic nie zrobił z tym smakiem, nie wytrzymałaby i po prostu odmówiłaby jedzenia. Widziałem w jej oczach, że chciała jakoś wytłumaczyć, że nie może jeść. A mimo to zjadła! I to całe! Nareszcie zasmakuje jak to jest mieć takie małe, parszywe gówienko w jaskini i nie móc spać, robić ciekawych rzeczy, czy nawet w spokoju pogadać do samego siebie. 
Obawiałem się, że poniosę tego konsekwencje, Fallen na pewno zdenerwuje się, jeśli jego ukochanej coś się stanie, w końcu była jego oczkiem w głowie. Niewiele o nim wiedziałem, ale wydawał się bardzo nieodporną psychicznie postacią, która wpadając w szał, nie myśli zbyt racjonalnie. Z drugiej strony był to wielki myśliciel, więc w sumie nie byłem pewien, czego się po nim spodziewać, a czas uciekał. Już słyszałem trzepot jego skrzydeł, a po chwili niemal straciłem słuch przez jego wrzask.
 - SILENT! - Krzyknął. No tak, jeśli Fallen do kogoś przychodzi, musi mieć wielkie wejście. Stawiał łapy jak malutki szczeniak, który nie dostał wymarzonej zabawki, szybko, prosto i głośno. Stanął tuż przede mną, patrzył na mnie spod byka, oczami wściekłej świni. Tak, to zdecydowanie były oczy wściekłej świni. W sumie, nawet z ryja był podobny.
 - Em... do usług? - Spytałem, drapiąc się po karku, na co Fallen wymierzył mi cios, jednak zdążyłem go przewidzieć zanim ten podniósł łapę. Szybki unik załatwił sprawę. 
 - Co zrobiłeś Althenie? - Warknął przez zęby. Nawet akcent miał jak wściekła świnia.
 - Po co te nerwy mój drogi przyjacielu? - Spytałem, robiąc kroczek w tył. Czułem się niekomfortowo, kiedy stykałem się nosem z innym basiorem. Nie jestem homofobem, ale nie było to przyjemne uczucie, a wywiewy z paszczy Fallen'a  zdecydowanie nie pachniały perfumami. - Po prostu porządnie nakarmiłem damę twego serca, mogę ci zrobić bezpłatny kurs gotowania. Powinieneś o nią lepiej dbać. Zjadła ze smakiem, szczególnie smakował jej farsz.
 - Tak? - Odparł wciąż wściekle, unosząc jedną brew. - Podaj mi przepis na ten swój farsz! Coś ty tam dodał? Leży w jaskini i nie może wstać z bólu.
 - Sekretny składnik, który można dostać od ładnej sprzedawczyni na Targowisku. Dzięki niemu to, co wydostaje się z wilka po zjedzeniu posypanej nim potrawy jest o wiele bardziej... interesujące.
 - Co to takiego? - Spytał Fallen. Czułem, że jestem cały zlany potem. 
 - Myślę, że medyk poda ci prawidłową nazwę - Odpowiedziałem. - Jednak ja nazywam to "mały, niewdzięczny gnojek, który tylko żre, śpi i zatruwa ci twoje nędzne życie" lub jak wolisz, "szczeniak".
 - Silent... 
 - Słucham? - Zapytałem, jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Fallen dyszał ciężko, jakby właśnie dowiedział się, że zostanie ojcem. Może dlatego, że tak właśnie jest? Ach, kochałem rozmowy z Fallen'em, są takie zabawne, szczególnie, kiedy każdą jego cechę można porównać do wściekłej świni.
 - Czy ty właśnie sprawiłeś, że Althena jest teraz w ciąży Z BUTELKĄ?!
 - Nie, butelka służyła tylko za nośnik. Tak właściwie Then jest w ciąży z farszem.
 - Och, wydaje mi się, że już wiem gdzie następnym razem można umieścić taki farsz... W ŚRODKU TWOJEGO ZAPCHLONEGO, MARTWEGO CIAŁA!
Fallen skoczył mi prosto do gardła i cały kurz z moich półek wylądował w powietrzu. Pięknie. Nowy lokator będzie mieć mnóstwo kurzu do starcia. A nie chciałem już robić problemów mojemu ukochanemu Klanowi...

< Wściekła świnio? XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!