Uspokojone słowami Echo wilki, opuszczały z wolna jaskinię. Słowa Alfy huczały mi w głowie. Miesiąc... Prawdopodobnie tylko ten czas mógł pozostać jeszcze spokojny, póki Cecidisti Stellae nie zaatakuje Fortis Corde.
Otrząsając się z myślowego transu, postanowiłem skorzystać z okazji. Rzuciłem kątem oka na Sairę, prosząc, żeby poczekała na mnie na zewnątrz. Ta skinęła lekko łbem, oglądając się za mną, a ja uśmiechnąłem się do niej lekko. Nie widziałem czy odwzajemniła gest, bo pognałem w głąb jaskini za Estranged. Dosyć szybko ulotniła się z zebrania.
Bez problemu udało mi się ją odnaleźć. Leżała skulona w najmniej oświetlonym kącie z początku nie wiedząc o mojej obecności. Przysiadłem zadem na ziemi i wpatrując się w nią, próbowałem liczny raz z rzędu zdefiniować moje uczucia wobec niej. Wiedziałem, że nie jestem jej obojętny i nie chciałem jej zranić pozostawiając w wiecznej nieświadomości.
Wpatrując się w nią, nie czułem takiej intensywności uczuć jak na początku naszej znajomości. Podobała mi się z wyglądu, lecz jednocześnie ceniłem jej charakter. Nie, ceniłem jej całą osobę. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba — zauroczyłem się w waderze, lecz ten stan powoli przemijał.
— Długo będziesz się mi tak przyglądał? — zapytała cicho.
Nie wiedziałem co miałem powiedzieć.
— Przepraszam — zawahałem się. — za wszystko.
Wstałem, zawahałem się co miałem zrobić. Przytulić ją i dać jej błędnie do zrozumienia, że odwzajemniam jej uczucia czy wyjść i zakomunikować, że nie zależy mi na niej w ten sposób? Wybrałem opcję drugą.
— Clive — mruknęła zdławionym głosem, łapiąc mnie błagalnie za tylną łapę i zatrzymując.
Odwróciłem od niej wzrok. Nie mogłem patrzeć na to jak przeze mnie cierpi. Wilczyca przekręciła moją głowę tak, żebym mógł spojrzeć jej w oczy.
— Nie przepraszaj mnie za to... za nic — poprawiła się szybko, opanowując ton swojego głosu. — To ja dziękuje.
Różowe oczy były przepełnione wdzięcznością. Przytuliłem do siebie Estranged, ale zachowując bezpieczną granicę. Wilczyca odsunęła się ode mnie pierwsza.
— Nie chroń już mnie, masz teraz kogoś innego pod opieką. — Wskazała łbem na wylot jaskini.
Ostrożnie uniosłem do góry kąciki ust, po czym opuściłem jaskinię, pozostawiając młodą Alfę samą.
Saira niecierpliwie grzebała łapą w śniegu, siedząc do mnie tyłem. Podszedłem do niej, po czym zerknąłem przez ramię na rysunek, który wykonała. Przedstawiał on morski krajobraz.
— Chciałabyś się kiedyś tam wybrać? — zapytałem.
Nie dźwięk mojego głosu, lekko podskoczyła.
— Tak.
— Kiedyś cię tam zabiorę — zadeklarowałem. — Obiecuję.
Obszedłem Sairę, siadając naprzeciwko niej.
— O czym chciałaś mi powiedzieć w jaskini? — zapytałem.
< Sai? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!