wtorek, 1 sierpnia 2017

Od Castiel'a - C.D. Celty "Rodzinna tragedia"


Doceniałem trud i wkład rodziców w nasze życie, szczególnie teraz, po tej tragedii. Jednak pomagali nam od zawsze, dzielili z nami jaskinię, nie musieliśmy tak naprawdę nic robić, chociaż staraliśmy się jak mogliśmy i zawsze odwdzięczaliśmy się za ich wielką pomoc. Celty nie przeszkadzało to, że mieszkaliśmy z moimi rodzicami, a według mnie poprawiało to więzy rodzinne. Ale teraz, po tym, co się stało, nie myślałem o kwiatach czy dekoracjach. Nieważne jak kolorowo by tu nie było, moje myśli wciąż pozostawałyby czarne. Liczyłem, że chociaż Celty coś to pomoże, i że rodzice poczują się spełnieni i szczęśliwi, szukając dla nas tych kwiatów. Kiedy zostałem sam na sam z partnerką, nie wiedziałem co mam mówić. Ona chyba też. Cisza była kojąca zarówno dla mnie, jak i dla Celty. Mogliśmy oddać się własnym myślom, mieliśmy święty spokój.
Niestety nie trwał on wieczność. Kiedy powoli zaczynałem wracać do normalności, decydować się na jakieś proste zadania, wracać do polowań, odeszła moja matka. Osoba, która mnie wykarmiła, nauczyła co to miłość, ciepło i szacunek. Osoba, z której udziałem miałem najpiękniejsze wspomnienia w moim życiu. Moja kochana mama odeszła. Patrząc na dramat, jaki malował się na twarzy ojca, umiałem tylko płakać. Nie wiedziałem jak go pocieszyć. Dla naszej dwójki świat się zawalił, straciliśmy wspaniałą wilczycę, z którą przeżyliśmy wspólnie wiele lat. Podnosiliśmy się wzajemnie na duchu, widać było, że Jason stara się jak może, by nie pokazywać tego smutku, jednak jako jego syn, widziałem to po nim niemal od razu. Celty czuła się zagubiona, chyba podobnie jak ja przestała już normalnie myśleć. Świat ponownie się zawalił, a my nie mieliśmy na to żadnego wpływu.

< Celty? Przepraszam że takie krótkie, ale pisałam z tele :P >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!