niedziela, 4 czerwca 2017

Od Silent Fear'a - C.D. Withered Rose "Brak spokoju"


Po raz kolejny Withered Rose nie udało się mnie zdenerwować, no bo cholera, wilk z żywiołem Wody raczej nie będzie miał nic przeciwko wodzie, prawda? Miałem jednak pomysł, jak zażartować sobie z wybryku wadery, która puszczając mnie, zaczęła wypływać na powierzchnię. Miałem bowiem taką super umiejętność, która nigdy mi się nie przydawała, i którą mogłem w końcu wykorzystać. A była to niesamowita moc oddychania pod wodą, której wcale nie miała połowa wodnych wilków, nie. Ona była wyjątkowa. Niezwykła. Pewnie każdy by taką chciał, ale mieli ją tylko wybrani. Była nagrodą za najwyższe zasługi, jakie można było sobie wyobrazić. Tak, zdecydowanie zamieniłbym tę moc na każdą inną. Miałem wrażenie, że w sumie to był chyba pierwszy raz od kilku lat, kiedy postanowiłem użyć oddychania pod wodą.
Tak więc, mój plan polegał mniej więcej na tym, że ponieważ wilczyce nie zdają sobie sprawy z tego, iż moim żywiołem jest Woda, nie będą mogły wpaść na to, że użyłem oddychania pod wodą. Nie będę się w ogóle wynurzać, po prostu osiądę sobie gdzieś na dnie i posłucham jak wilczyce krzyczą moje imię i próbują mnie jakoś wyciągnąć. Nie wiedziałem, czy plan wypali, zawsze mogły powiedzieć coś w stylu "i zajebiście, misja wykonana, możemy iść", jednak byłem pewien, że chociaż Withered Rose z pewnością miała mnie dosyć na dzisiaj, nie powoli mi umrzeć. Dalszego planu nie wymyśliłem, ale byłem pewien, że jakiś pomysł przyjdzie mi już w wodzie, podczas realizowania punktu pierwszego.
Withered Rose wypłynęła już na powierzchnię i najpewniej liczyła, że ja popłynę zaraz za nią, wkurzę się i znowu odwalę jakąś akcję, jednak tak się nie stało. Kiedy upewniłem się, że obie mnie nie widzą, popłynąłem sobie na dno i wyłożyłem się na kamyczkach. W sumie, teraz byłem pewien, że woda z tego jeziorka jest zdrowa, była bardzo czysta i zadbana, bez problemu się w niej oddychało i poruszało. Gdybym się uparł, mógłbym tam nawet zamieszkać. Leżałem sobie nie ruszając się, poddawałem się trochę ruchom wody, by faktycznie sprawiać wrażenie nieżywego. Wilczyce jeszcze się nie zorientowały.
 - Dobrze mu tak - Usłyszałem stłumiony głos Withered Rose. Nie mogłem otworzyć oczu, więc musiałem zdać się na słuch. Niestety, świeciły one bardzo jasnym, zielonym światłem, a w nocy było to widoczne. Dlatego, gdyby zobaczyły, że mam otwarte oczy, cały plan poszedłby się... wiadomo co.
 - With, ale on nie wypływa - Odpowiedziała jej Althena. Wadera zauważyła to na tyle szybko, że byłaby w stanie mnie jeszcze uratować, gdyby cała ta sytuacja nie była żartem.
 - Spokojnie, pewnie się wygłupia - Zapewniła ją Withered Rose. - Zaraz wypłynie. Zacząłem liczyć w myślach, ile trwa jej "zaraz". Po trzech minutach gapienia się w wodę, wilczyce zaczęły się kręcić, bo było słychać ich kroki. Chyba się o mnie martwiły.
 - Powinien już wypłynąć - Rozpoznałem głos Altheny. Z drugiej strony cisza.
 - Płynę po niego - Rzuciła Withered Rose po chwili zastanowienia, po czym wskoczyła do wody, robiąc przy tym  masę bąbelków. To była moja szansa. Kiedy ona wskakiwała do wody, ja odbiłem się od dna i wyskoczyłem z impetem na brzeg. Czułem się jak delfinek. Althena zobaczyła mnie tuż przed sobą i kiedy chciała się odezwać, przyłożyłem jej paluszek do ust i zachichotałem. Withered Rose wyszła z wody po minucie, wyraźnie zmartwiona... jednak kiedy zobaczyła mnie, rechoczącego na cąły głos, nieco zmienił się jej wyraz twarzy...

< With? Then? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!