Cieszyłem się, że Althena zgodziła się wprowadzić do mojej jaskini. Nie była zbyt przytulna, wszędzie jakieś moje szpargały, jednak nie wyglądała mi na waderę, której by to przeszkadzało, a wręcz przeciwnie. Z uwagą przyglądała się wszystkim moim ozdóbkom w jaskini na ścianach i wszędzie, więc prawdopodobnie podobał jej się taki wystrój. Liczyłem, że będzie się czuła dobrze, w końcu od dziś będzie tutaj mieszkać. Osobiście nie spędzałem za wiele czasu w mojej jaskini, przeważnie latałem gdzieś nad terenami Cecidisti Stellae lub innych Klanów, ale Then też domatorką nie była. Przeważnie kiedy gdzieś wychodziłem lub robiłem obchód widziałem ją na zewnątrz. Fakt, że potrafi sobie poradzić i spokojnie przekroczyć moje zabezpieczenia również mnie nieco uspokajał, bo gdybym musiał zawsze odsuwać jej głaz lub przewozić na grzbiecie dostałbym cholery. No i musiałbym być cały czas w domu, gotowy aż wróci.
Pierwszy raz od dawna zacząłem marzyć o czymś innym, niż o władzy. Rozmyślałem o tym, jak będzie wyglądało zasypianie i budzenie się przy osobie, która zajmowała szczególne miejsce w moim sercu, czy czymś, co je zastąpiło. Z pewnością była też głównym obiektem wszelkich moich myśli, cały czas miałem ją przed oczami. Wyobrażałem sobie jaką radość może wnieść do mojego życia. Jednak zanim wszystko będzie tak, jak być powinno, musiałem jej trochę o sobie opowiedzieć. Chociaż pobieżnie. Chciałem ujawnić kiedyś to, jak bardzo zakłamane są pozostałe Alfy, jednak nie miałem zamiaru robić tego teraz, jednak pobieżną historię mogła znać bez problemu. Tak więc pozostało mi czekać na jej przybycie.
Postanowiłem, że przez ten czas zajmę się jaskinią i zrobię trochę miejsca na rzeczy Then. Nie wiedziałem za bardzo co ze sobą przyniesie, ale powiedziała, że nie ma praktycznie nic. Na pewno trzeba będzie zatroszczyć się o nowe posłanie. To, które miałem aktualnie było dosyć duże, jednak było to spowodowane tym, że zajmuję dość dużo miejsca. Skrzydła są naprawdę dużym utrudnieniem, jeśli lubi się spać w dziwnych pozycjach, a ja należałem właśnie do takiego typu. Jednak postanowiłem, że dzisiaj zasnę nieco inaczej i większe posłanie nie będzie potrzebne. Chciałem pokazać Then, że może się czuć przy mnie bezpieczna. Obraz w mojej głowie towarzyszył mi dość długo. Wreszcie w jaskini pojawiła się moja partnerka.
- Nie wiedziałem, że masz broń - Powiedziałem. - Na razie odłóż ją w bezpieczne miejsce, jutro znajdziemy ci jakiś ładny wieszak lub stojak. Głowę już teraz możesz zawiesić gdzie chcesz, ładna sztuka.
- Wiem - Uśmiechnęła się. - Myślisz, że zmieścimy się na tym posłaniu?
- Tak - Odparłem. - Zwiniesz się w kłębek, ja otulę cię skrzydłem i damy radę. Ale spokojnie, tak nie będzie cały czas. Wiem, mogłem wykorzystać ten czas, kiedy ty szłaś po swoje rzeczy, aby zadbać o większe posłanie, ale byłem zbyt zajęty myśleniem.
- A o czym tak intensywnie rozmyślałeś? - Zapytała, przysiadając na posłaniu ze skóry.
- O takiej jednej wilczycy - Odpowiedziałem. - Chyba trochę za mocno zakręciła mi w głowie.
Althena zaśmiała się, po czym popatrzyła na mnie wymownie. No tak, powinienem teraz zaproponować jej jakąś czynność, którą moglibyśmy razem wykonać, jednak nie wiedziałem za bardzo co jest do roboty w jaskini, bo rzadko w niej przebywałem.
< Then? Brak pomysłu >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!