- Ale ze mnie niezdara - rzuciłam samokrytycznie, gdy tylko zauważyłam, że ciało Clive'a również znalazło się pod grubą, zbitą masą śnieżną.
- Daj spokój, to nie Twoja wina - próbował mnie niezdarnie pocieszyć.
- Owszem, moja. Gdybym bardziej uważała, gdzie stąpam, teraz nie bylibyśmy w tak nieprzyjemnej sytuacji - wyrzucałam sobie.
- Zamiast tak mówić, lepiej zastanów się w jaki sposób możemy się stąd wydostać nim zabraknie nam tlenu.
- Są dwa wyjścia: możemy wykopać tunel ku wolności lub użyć naszych mocy.
- To pierwsze zajmie nam zbyt długo, ale mogę spróbować podpalić ten puch, który znajduje się nad nami za pomocą światła - stwierdził, przyglądając się naszemu przymusowemu więzieniu.
- To też będzie trwało wieki. Lepiej ja się tym zajmę, ale dla własnego bezpieczeństwa, trochę się odsuń.
Clive spojrzał na mnie zaskoczony, ale zrobił to, co mu kazałam. Kiedy nie mógł już wycofać się dalej, skupiłam się całkowicie na śniegu i wyobraziłam sobie, że przemienia się w swoją płynną postać. Po paru sekundach poczułam na swojej sierści pierwsze kropelki wody, a już niedługo później niebezpieczeństwo zostało całkowicie zażegnane..
- Wow, rzeczywiście przydatna umiejętność - oświadczył mój towarzysz, wdychając powietrze pełną piersią.
- Szczerze powiedziawszy, to bałam się, że nie uda mi jej użyć, aby całkiem wszystko roztopić, ale miałam plan B.
- To znaczy? - zaciekawił się.
- Lawowe pociski - odparłam krótko. - Aczkolwiek przyznam, że jeszcze nie do końca potrafię je kontrolować, więc Ty także mógłbyś kilkoma oberwać.
- W takim razie dobrze, że nie musiałaś po nie sięgać.
- Masz rację, a teraz może będziemy kontynuować naszą wycieczkę? - zaproponowałam z radosnymi iskierkami w oczach.
<Clive?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!