Mimo ciągłego zaniepokojenia postanowiłem iść jednak spać. Martwiły mnie te nocne "ataki" Ilii. Zauważyłem, że samica zasnęła, więc zrobiłem to samo. Była we mnie wtulona.
***
Obudziłem się nie zastając Il. Postanowiłem jednak poczekać. Może poszła coś upolować? Ku mojemu zadowoleniu, niedługo potem u wrót jaskini pojawiła się wadera.
- Witaj Ilio! - Powitałem ją.
- Cześć Arc - Odpowiedziała.
Przyjaźnie przytuliłem ją. Za nią poczułem zapach martwej sarny. Łapą podsunęła ją mi pod nos. Pół zwierzęcia była zjedzona.
- Smacznego przyjacielu - Uśmiechnęła się.
Heh, od kiedy zaczęła mnie tak nazywać? Zawsze byliśmy na "Arcun".
- Dziękuję przyjaciółko - Odwzajemniłem uśmiech.
Grzecznie zjadłem swoją część. Samica stała nadal obok mnie.
- Wiesz... Również jestem Ci wdzięczny, za to, że jesteś - Odrzekłem.
Byliśmy teraz sami. Kurczę, to chyba nie ten czas. Nie, jeszcze nie. Mimo sytuacji... Nie. Z kącików oczu Ilii poleciały kropelki łez.
- Nie płacz - Szepnąłem.
- Wiesz... Chodzi o to, że jesteś jedyną osobą, której mogę powiedzieć wszystko. Mogę Ci bezgranicznie zaufać - Łkała.
Ponownie objąłem ją.
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi, tak? - Zapytałem.
Zamruczała.
- Ilia, nie dasz mi szansy. Jednej?
Zrobiła wielkie oczy.
- Wybacz. Jednak to jest silniejsze ode mnie. Ilio, też coś czujesz, czy nic? - Szepnąłem do niej.
<Ilia? Gorąco, prawda?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!