Ostatnie tragedie mocno mną wstrząsnęły, nie wiedziałam za bardzo co mam robić. Nie umiałam pomóc ani Celty, ani Castiel'owi, ani sobie. Śmierć szczeniąt zabolała nie tylko rodziców, cały Klan pogrążył się w żałobie. Czułam się potwornie, miałam wrażenie, że to moja wina. Nie umiałam przez to spać, a budziłam się z koszmarami, które wyglądały mniej więcej tak samo: płaczący syn i synowa, szczeniaki leżące w kałuży krwi. Kiedy się budziłam, przez chwilę dopadała mnie myśl, że powinnam być spokojna, bo to tylko sen. Jednak chwilę później dochodziła do mnie ta okrutna prawda: to nie był sen, tylko rzeczywistość. To naprawdę się stało. Jason w żaden sposób nie umiał mi pomóc, chociaż starał się jak tylko mógł. Dobrze mnie znał i próbował zrobić wszystko, abym tylko była szczęśliwa, jednak nic nie pomagało. Wszyscy przeżywali tą tragedię na własny sposób, a ja po prostu przestałam na chwilę być sobą. Zawsze uśmiechnięta i pogodna wadera stała się chamska i rozemocjonowana. Trudno było sobie ze mną poradzić i współczuję mojemu partnerowi. Męczyłam się już. Wiedziałam, że długo nie pożyję. Pewnego dnia postanowiłam wyjść na uspokajający spacer... nie wiedząc, że to już mój ostatni.
Przemierzałam tereny mojego Klanu licząc po cichu, że nikogo nie spotkam, bo nie chciałam rozmawiać. Nie wiedziałam też dokąd prowadzą mnie łapy, wszystko było mi obojętne. Liczyło się jednak, aby być jak najdalej od innych. Niestety, na mojej drodze pojawił się wilk. Wilk, którego znałam bardzo dobrze ze starej watahy.
- Witaj Alexis - Rzucił z uśmieszkiem, który nie wróżył niczego dobrego.
- Silent Fear... - Wysyczałam. - Największe ścierwo na tej planecie.
- Nie musisz mi schlebiać, złociutka - Zaśmiał się.
Wiedziałam, że jeśli mnie zaatakuje, to już nic mnie nie ocali. Powoli żegnałam się z życiem, jednak ciekawiło mnie, po co tutaj przybył. Może to właśnie on był wilkiem, który przyczynił się do śmierci dzieci Castiel'a?
< Silent Fear? >
< Silent Fear? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!