Całą noc przespałam jak zabita. Nie wiedziałam, co się ostatnio ze mną działo... Na pewno nie było to nic dobrego. Co kilkanaście dni mdlałam, źle się czułam... Trochę mnie to martwiło, jednak nie chciałam dać tego po sobie poznać. Musiałam być silna...
Tak jak i poprzedniego dnia, zdecydowałam się pójść na spacer. To była najmniej ryzykowna forma ruchu, mogłam zawsze udać, że pilnuję terenu. Na szczęście, dziś nad naszymi terenami było dość zimno. Całe niebo było zasnute ciemnoszarymi chmurami, wiał chłodny wiatr. Szum suchej trawy był bardzo uspokajający...
Niewiele po moim wyjściu z jaskini zaczął lać deszcz. Pomimo mojego żywiołu ognia i fobii do wody, bardzo go lubiłam. Co prawda, długa i puszysta sierść stawała się przez niego dwa razy cięższa, chłodził on całe moje ciało, niezbyt przystosowane do tak wysokich temperatur. Starałam się na to nie skarżyć i przyzwyczaić, jednak gdy miałam chwilę wytchnienia (to znaczy, znalazłam chłodniejsze miejsce) czułam, jak bardzo daje mi to w kość. Niestety, nie zawsze jest tak, jak by wilk chciał. Co nie zmienia faktu, że bardzo mi się tu podobało.
Co ciekawe, pogoda była tutaj bardzo zmienna. I nie mówiłam teraz o terenach jednego Klanu. Mogło się wydarzyć, że spacerując po terenach wszystkich Klanów, można było przejść ze słonecznych i gorących terenów Cecidisti Stellae do deszczowych lasów Viridi Agmen, a następnie dotrzeć do umiarkowanych terytoriów Fortis Corde, a na koniec zajrzeć do śnieżnej krainy Luminosum Iter – zrobić to wszystko w ciągu jednej godziny. Nasze terytoria ze sobą graniczyły, a wszędzie działo się coś innego. To było bardzo intrygujące... Nurtowało mnie, co to powoduje... Magia? A może to tak naprawdę jest tutaj normalne...? Przez całe moje życie, całą moją wędrówkę w poszukiwaniu nowego domu nie widziałam czegoś podobnego. Ciekawiło mnie, czy tutaj było tak od zawsze... Było tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi.
Zdecydowałam się nie chodzić z jednego punktu do drugiego bez celu, więc skierowałam się w stronę Lasu Umarłych. Nie wiem dlaczego, jednak instynkt podpowiedział mi, aby iść w tamto miejsce. Ostatnimi czasy starałam się nauczyć wielu przydatnych umiejętności, takich jak zielarstwo. Nie miałam pojęcia, dlaczego. Wydawało mi się, że po prostu chciałam poczuć się przydatną. Poza tym, zaczęłam również szlifować moją zwinność i inne tego typu umiejętności, ćwicząc akrobacje. O dziwo, przychodziło mi to bardzo prosto, pomimo mojej dobrze zbudowanej sylwetki która była przystosowana bardziej do ćwiczeń siłowych. Natomiast kolejną rzeczą, którą zaczęłam się zajmować, była geologia. Uwielbiałam patrzeć na lśniące kryształy i minerały, wydają się takie magiczne...
Teraz jednak zmierzałam w stronę lasu w sprawie tego pierwszego. Zazwyczaj było tam dużo przydatnych roślin, i zastanawiałam się, czy nie spróbować stworzyć jakiegoś nowego eliksiru. Niestety, w naszym klanie posiadaliśmy jedynie morderców, wojownika i szpiega, a ktoś musiał zająć się innymi rzeczami. I na razie musiałam to być ja... Na szczęście, już chwilę po wkroczeniu do lasu odnalazłam jedną z najbardziej poszukiwanych roślin – Białe Gołębice. Były one bardzo piękne, a także pożyteczne, mają bowiem bardzo duże znaczenie w „medycynie”. Fallen co prawda nigdy nie mówił, czy mogę je zebrać, jednak dlaczego miałabym nie mieć możliwości tego robić...?
Jednak gdy miałam już zerwać jedną z tych roślin, dotarł do mnie zapach obcego wilka... Natychmiast przyjęłam pozycję obronną i zaczęłam się rozglądać, będąc w każdej chwili gotową skorzystać z mocy.
< Inez? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!