Nie miałem bladego pojęcia jak pomóc przyjaciółce. Strasznie martwił mnie jej stan. A jeśli... jeśli z tego przemęczenia coś jej się stanie? Nie, Arcun, nie myśl tak.
- Mówisz, że nawet moce nie działają? - Zagadnąłem.
- Nic. Kompletnie - Szepnęła.
- Jeśli nadal tak będzie, wykończysz się.
- Wiem. Nie chcę... Ja już nie wytrzymuję - Żaliła się.
- Mogę coś zrobić? Może medyka załatwić? - Proponowałem.
- Wątpię żeby coś zdziałał... Arcun. Nie ma wyjścia - Mówiła zrezygnowana.
- Nie! Zawsze jest jakieś wyjście. Póki reagujesz, zawsze jest szansa - Pocieszałem ją i przytulałem. - A dzieciństwo? Działo się coś okropnego? Trauma? - Dopytywałem.
- Nic specjalnego - Stwierdziła. - Miałam... normalne dzieciństwo.
No więc jesteśmy w kropce. Nie wiedziałem co powoduje te... koszmary.
- A jeśli... Przez bezsenność... wykończę się i... - Przerwałem samicy.
- Nie! Nie ma takiej opcji! Nie stracę kolejnej ważnej samicy w życiu!
Z kącików poleciały mi łzy. A jeśli to prawda? Jeśli nic jej nie pomoże? Żadnej wskazówki. Ostatnimi siłami wydukała:
- Arcun... A jeśli nadejdzie kres mojemu żywotu, pamiętaj o mnie...
Stwierdziłem, że z braku snu majaczy. To nie Ilia, ona zawsze była optymistką. Głaskałem ją po łbie. Przymknęła oczy.
- Może się prześpisz? Będę obok - Zaproponowałem.
Zgodziła się.
***
Po prawie 15 minutach przebudziła się z płaczem. Prędko przytuliłem ją i obiecałem, że będzie dobrze. Łkała niemiłosiernie.
- Nie płacz już... - Mówiłem. - Csii...
- On... Ta postać... Ona... - Szeptała. - Arcun... Już tak nie mogę...
- Pokonamy to razem... Nie wiem jak, ale pokonamy.
Z każdą minutą nadzieja malała. Nie wiedziałem co powoduje te koszmary.
- Ilia, nie masz wrogów? Nikt nie rzucił klątwy czy coś?
<Il?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!