Naprawdę, nie miałam już siły jej gonić. A jeszcze to słońce. Ah, jak ja nienawidzę słońca! Prychnęłam lekko zirytowana. Na dobre mogłabym teraz leżeć w swojej jaskini i nie robić totalnie nic. Ewentualnie spać. Ale przecież nie mogę trwać wiecznie w ciszy, udając, że jestem zwyczajnym Wilkiem Gwiezdnym, bo wcale tak nie jest. Na szczęście umiejętność latania bez skrzydeł na coś się zdała, dzięki czemu mogłam dotrzeć do wilczycy szybciej. Nie wiem co mnie podkusiło. Na pewno się przestraszyła. Ba, kto by się nie wystraszył dziwnie wyglądającej kreatury, która na dodatek śledzi go od jakiegoś czasu? No właśnie, pytanie czysto retoryczne. Jak najbardziej logicznym jest, że jakaś cząstka mnie, nieświadomie, ale jednak wzbudziła podejrzenia i strach w niedoszłej ofierze. Jednak nadal nie rozumiem, dlaczego zaczęła przede mną tak uciekać. Przecież chciałam ją tylko poznać! Pomińmy fakt, że Księżyc wybrał ją jako moją ofiarę. To nieistotne. Wcale nie chcę jej zabijać, a bynajmniej nie teraz. Głosu w głowie już nie słyszę, bynajmniej na razie, więc nie muszę go uciszać. A skoro jestem na terenach Fortis Corde, to mogę sobie pozwolić na krótkie zwiedzanie, skoro już nadarzyła się okazja. Przecież nie znając trasy powrotnej raczej nie da się wrócić.
Stanęłam sobie naprzeciwko wilczycy. Westchnęłam zmęczona nieco truchtem. Fakt, mam bardzo słabą kondycję, ale też grzało słońce, a ono w pewnym sensie mnie... osłabia. Tak, to dobre określenie. Po chwili przypomniałam sobie, że przecież kontroluję wiatr, ale także i lód. Utworzyłam sobie coś na wzór kuli lodowej, w której mogłam choć na chwilę ukryć się przed słońcem dnia. Spojrzałam w kierunku mojej niedoszłej ofiary. Wyglądała na faktycznie nieco zszokowaną moim zachowaniem, jak i zmęczoną biegiem. To nie było najmądrzejsze posunięcie z jej strony. Widząc jak się rozgląda, pomyślałam, że chyba mamy taką samą wiedzę o terenie, na którym się znalazłyśmy. Wem tylko że rosła tu dość wysoka trawa, która powoli zaczynała kłuć mnie w łapy. Rozejrzałam się w koło. Nieco dalej rosły jakieś rośliny, niewielkie kwiatki polne.. Nic szczególnego.
Wiedziałam, że muszę zacząć rozmowę, jednak nie wiedziałam jakich mogłam użyć słów. Powiedzieć, że nie chcę jej krzywdy? Przyznać, że mam ją zabić? A może spytać, jak ma na imię, przedstawić się i powiedzieć, że siła wyższa zmusiła mnie do nastraszenia jej? Wszystkie opcje wydawały mi się co najmniej bez sensu... Gdybym potrafiła myśleć racjonalnie. Na szczęście wadera pierwsza zaczęła rozmowę od chyba najbardziej banalnego pytania na jakie musiałam odpowiedzieć.
- Kim jesteś i dlaczego mnie śledzisz? - Zabrzmiał załamujący się głos wadery. Chwilę rozważałam nad odpowiedzią.
- Nie śledzę cię. Przepraszam jeśli tak to wyglądało - Burknęłam cicho.
- Jeśli nie, to co tu robisz? - Zapadło kolejne pytanie. Przez chwilkę nawet poczułam się jak na przesłuchaniu. Szybko jednak oprzytomniałam, przecież to logiczne, że o to pytała. Zareagowałabym identycznie, no bo w sumie jak by nie patrzeć, nieznana osoba cię obserwuje a potem tłumaczy, że to wcale nie ma tak wyglądać. Nie chciałam odpowiadać, a co za tym idzie, łamać mojej złotej zasady. Nie chciałam jednak bardziej jej przestraszyć, dlatego też w szybkim tempie odpowiedziałam bardzo cicho.
- Umiesz czytać?
Wadera najwyraźniej zmieszana spojrzała na mnie niepewnie, jednak po chwili przytaknęła. Ucieszyło mnie to, jednak jak zwykle nie chciałam dać tego po sobie poznać. Utworzyłam niewielką kostkę lodu, na której napisałam odpowiedź.
"Jakaś nieznana mi siła rozkazała cię zabić. Nie chcę tego robić, dlatego gdy zatrzymałam się pod twoją jaskinią, chciałam wrócić. Coś jednak najwyraźniej nie chciało, bym to zrobiła, dlatego cały czas cię obserwowałam. Gdyby nie to, że zostałaś wybrana na moją ofiarę, dawno bym wróciła już do siebie. Ale nie znam drogi powrotnej, więc pomyślałam, że spytam ciebie. Jednak najwyraźniej wiemy tyle samo". Następnie pokazałam "tablicę" waderze i poczekałam aż odczyta wiadomość, oraz na jej kolejne pytanie.
<Brooke? Próbuję się dostosować do ilości twoich opowiadań, ale coś mi nie wychodzi>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!