wtorek, 20 czerwca 2017

Od Ilii - C.D. Arcun'a "Zaplątane spotkanie"


Zrobiłam krok w tył wyswabadzając się z jego uścisku natychmiast po tym, co powiedział. Patrzyłam na niego smutno.
- Rozmawialiśmy o tym przecież. Arcun, ty kochasz Last Hope, a ja ci ją jedynie przypominam.
- To nie tak! - Od razu zaczął się bronić. Jednak jego upór i wzrok zgadzał się z tym, co przed momentem powiedziałam.
- Wszystko się zgadza. Ja wiem, że cierpisz po jej stracie i wydaje ci się, że zakochałeś się we mnie, ale tak nie jest. Żyjesz Last i tego się nie zmieni.
- A czy... Gdyby nie to, chciałabyś dać temu szansę? - Od razu uciekłam wzrokiem, żeby nie widział moich, jak na złość, wypieków.
- Co to za akcje o poranku? - Usłyszeliśmy głos w progu. Laven, najpewniej musiał tędy przechodzić. Na widok basiora u mnie, zasępił się. - Co tu się dzieje?
- Cześć Laven - wysiliłam się na wesoły ton. - Robiliśmy sobie obozowisko, a teraz śniadanie.
- Aha - mruknął. - Jak nie masz teraz niczego do zrobienia, to cię wołają do jakichś pierdół czy co.
- Już idę! - Podniosłam się i stanęłam obok niego w przejściu. Spojrzałam na zaskoczonego Arcun'a w tyle i mu pomachałam. - Do później. Lav, czy mógłbyś go odprowadzić?
- Nie ma problemu - odparł.
- To super. Cześć!
I już zniknęłam.

***

Po kilku godzinach w końcu był czas wolny. Nucąc sobie jeden utwór nie mogłam się nie powstrzymać, co jakiś czas wykonywałam prosty taneczny krok. Miło by było, gdyby była jakaś impreza. Czy dla jednego Klanu? Nie! Dla wszystkich! Szkoda, że nie wszyscy by się na to zgodzili... A gdyby każdy klan z osobna zrobiłby własną taką zabawę?
Z tego wszystkiego prawie wpadłam na drzewo. Robiąc krok w bok, zmaterializował się Laven, który patrzył na mnie jakoś inaczej niż zwykle.
- Jeszcze trochę, a tak się zamyślisz, że wpadniesz na drzewo.
- Takie doświadczenia już mam za sobą - odparłam wesoło, na co on uniósł brew.
- W każdym razie, mamy iść coś sprawdzić przy terenach łowieckich. Im szybciej ruszymy tym lepiej - powiedział i już prowadził. Oczywiście zaraz za nim truchtałam. Tak jakoś się złożyło, że aby dostać się szybciej do celu, musieliśmy przejść niedaleko granic. To raczej proste, że tam krążył Arcun, na którego widok pomachałam. Laven zawołał mnie po imieniu dając znak, że musimy to szybko załatwić.
- Już, już - zachichotałam i wykonując ku jemu obrót, podskakiwałam podążając za nim.

<Arcun? Trochę zmian się przyda dla zabawy >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!