Chciałem tym razem odwiedzić moją kochaną siostrzyczkę, Echo, bo Estranged już dostała przeze mnie niezłego pietra, jednak najpierw na drodze do Echo stanął mi ten brązowy wilk, a potem na drodze do zabicia go stanął mi on. Patton. Wilk, którego imię wywoływało spore poruszenie wśród reszty. Ten, kto go nie znał, musiał jedynie wiedzieć, że lepiej trzymać się od niego z daleka. W sumie, sam widziałem go na oczy tylko kilka razy, a teraz, kiedy przyszło mi się z nim mierzyć, czułem się słaby. Czułem się jakbym był jeszcze szczeniakiem, który dopiero się szkoli wraz ze swym o wiele bardziej doświadczonym mentorem i właśnie trwa lekcja walki. Jednak to nie była lekcja, a walka na poważnie, dlatego musiałem jak najszybciej wymyślić coś, dzięki czemu będę mógł zyskać jakąś przewagę nad samcem. Niestety, cholera, moje moce jakoś nie robiły na nim zbyt dużego efektu, a pomysły z wolna mi się kończyły. Dodatkowo widziałem, że za chwilę również moja niedoszła ofiara dołączy się do walki po stronie Patton'a, ale jego jakoś się nie bałem. Miałem wrażenie, że wykończenie go pójdzie mi szybko, więc miałem przynajmniej o jedno zmartwienie mniej.
Tak jak myślałem, stanął obok Patton'a, który znów wytworzył ten swój cholerny bicz i usilnie próbował mnie trafić. Robiłem jednak uniki, a moje wciąż działające Stalowe Skrzydło robiło mi za tarczę. Wilk nacierał na mnie, a ja z wolna wycofywałem się poza granice. To nie mogło tak się skończyć, chciałem przecież odwiedzić moją kochaną siostrzyczkę!
Simon użył fali dźwiękowej, która rozeszła się po wyznaczonym przez niego terenie. Chyba spodziewał się nieco bardziej spektakularnego efektu, jednak takie coś nie będzie w stanie mnie przecież zabić. Jedynie odrzuciło mnie lekko do tyłu, ale nawet się nie przewróciłem. Po prostu, wycofałem się jeszcze o parę metrów. Czekałem więc, co moja niedoszła ofiara ma zamiar zrobić następnie. Użył jakiejś elektrycznej wiązki, która nieco mnie połaskotała, jednak zacząłem się niewyraźnie czuć. Zaraz potem oblał mnie wodą, nie wiem jaki chciał osiągnąć efekt, ale coś mu nie wyszło. Jego moce nie stanowiły dla mnie problemu, w przeciwieństwie do mocy drugiego wilka. Patton skutecznie zadał mi sporo ran na boku i skrzydłach, wszystko przez ten jego cholerny bicz. Nagle w momencie znalazł się obok mnie i za pomocą swojej super prędkości zaczął zadawać mi niezbyt bolesne ciosy na całym ciele. Jeden raz trafił prosto w moje oko, przez co nic nie widziałem. Próbując się obronić, wystrzeliłem na ślepo Powietrzny Wir, mając nadzieję, że zrobi to na moim przeciwniku jakiekolwiek wrażenie. Trafiło jednak nie w tego wilka, którego miałem trafić.
Kiedy atakujący mnie Patton zobaczył co się dzieje, przestał mnie okładać i podbiegł do leżącego i dyszącego ciężko Simon'a. Tornado nie rozerwało go na kawałki, a przynajmniej nie od zewnątrz. W środku miał jednak najpewniej niezłą imprezę. Widząc to, że wilki dają mi spokój, oddaliłem się powoli, po czym wzbiłem się w powietrze. Patt zarejestrował to, jednak wolał pomóc swojemu umierającemu koledze, niż uganiać się za mną.
< Patton? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!