Zamyśliłam się starając przypomnieć sobie coś o przeszłości. Westchnęłam po chwili. Spojrzałam na niego bezradnie ale z uśmiechem.
- Cóż... Jakby to ująć... Pamiętasz, co ci mówiłam o sobie? O przeszłości?
- Którą część? - Zapytał się wyraźnie szukając w pamięci wszystkich informacji.
- Tą, że nie pamiętam imion rodziców - podpowiedziałam. Postawił uszy.
- Tak, pamiętam. Co jest?
- Mam podobnie zamazaną większą część wspomnień - wyznałam przebierając łapami. - Jedyne jakieś urywki znam.
- Jakie? - Zainteresował się.
- Pamiętam jasnego szczeniaka o imieniu Dream, bawiliśmy się razem za młodu.
- O, a możesz się opisać jak wcześniej wyglądałaś?
- Niezbyt odmiennie - zaśmiałam się. - Byłam mniejsza, to oczywiste. Trochę sierść miałam pofalowaną, a nie gładką, jak teraz. A, włosy były krótsze i wiele kosmyków miałam na czole. Takie roztrzepane coś było ze mnie - zachichotałam wesoło.
- Może wkrótce przypomnisz sobie więcej o przeszłości - pocieszył basior. - i wtedy mi jeszcze opowiesz. A teraz chodźmy!
Cały dobry dzień szaleliśmy po polach roześmiani. Dopiero późną porą zawędrowaliśmy do mojej jaskini, ponieważ zaczęło niemiłosiernie lać, a w takich warunkach powrót bez narażania się na zachorowanie, był zwyczajnie nierealny. Zrobiliśmy sobie obozowisko i dalej szaleliśmy. Moja jaskinia była daleko położona od innych, więc nie było mowy o przeszkadzaniu w spaniu innym. W końcu padliśmy momentalnie nieprzytomni, odpływając w krainy snów.
***
Obudziłam się z krzykiem, cała roztrzęsiona i zapłakana. Arcun natychmiast zerwał się z miejsca i ze snu na moją brutalną pobudkę.
- Matko, Ilia, co jest?! - Zapytał zdenerwowany trzymając mnie za ramiona. A może to była panika?
- Zn-znowu, znowu koszmary - jęknęłam łkając. Przyciągnął mnie do siebie próbując jakoś uspokoić.
- Cii, już dobrze. To tylko zły sen - mruczał głaskając mnie po dygoczącym grzbiecie. - Tak masz co noc?
- Mhm - cicho potwierdziłam podciągając nosem. - Z tego wszystkiego zapomniałam napić się naparu na pusty sen.
- Gdzie go masz? - Zapytał robiąc krok w tył i szukając po zakamarkach. Był na widoku, w dodatku gotowy, dlatego podał mi w buteleczce. Szybko wypiłam duszkiem. Gdy już to zrobiłam, ponownie mnie przytulił, uspokajając roztrzęsione nerwy. Ledwie się położyłam, a on leżał tuż obok dalej wtulając mnie do siebie. Spojrzałam na niego wymownym spojrzeniem. Podniósł łapy w geście obronnym.
- Do niczego nie dojdzie, słowo! Po prostu wolę mieć pewność, że tym razem będziesz spać spokojnie.
- ...Mhm... - Mruknęłam, czując, jak oczy same się zamykają. - ...Arc?
- Tak?
- Dziękuję... że jesteś - powiedziałam, po czym tym razem zasnęłam snem bez marzeń.
<Arcun? Ja wcaaaale nie daje ci radochy c: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!