wtorek, 20 czerwca 2017

Od Patton'a - C.D. Talestii "Potajemne obserwacje"


Powiedzmy sobie szczerze, cała sytuacja wydawała mi się lekko komiczna. Dałbym radę większości tego Klanu, nie przewyższałem swoich umiejętności, po prostu byłem świadomy ich potencjału. Bez problemu zakradłbym się tam z użyciem swoich mocy i dość szybko załatwił sprawę, przynajmniej jeśli chodziło o przekradanie się. Cecidisti Stellae nie stanowiło żadnego zagrożenia ani dla mnie, ani dla moich towarzyszy, jednak jeśli oni wybierali taką drogę i takie sposoby maskowania, nie miałem tutaj nic do gadania, bo nie byłem przewodnikiem tejże eskapady, choć teren znałem pewnie tak samo dobrze jak Talestia. Wiedziałem, na kogo należy uważać najbardziej, a kogo można spokojnie ominąć.
Na początku szliśmy cichutko, z nóżki na nóżkę, wszyscy grzecznie za Talestią, która uważnie obserwowała otoczenie. Z naprzeciwka szły wilki, które mogły stanowić dla nas spore wyzwanie, a mianowicie Althena i Silent Fear. Tego drugiego znałem bardzo dobrze, w końcu kiedyś żyliśmy w Watasze jak brat z bratem, natomiast Then... O niej było głośno w Fortis Corde. Kiedy ustalałem przyczyny śmierci Silver'a, nie miałem wątpliwości, że to ona zakończyła jego życie. Zabójczyni... Powinienem był się zemścić za mojego towarzysza.
W tym momencie zaczęły się schody. Widząc jej wredny uśmieszek, zaczynałem powoli tracić nad sobą kontrolę. Demoniczna forma zawsze budziła się w najmniej odpowiednich momentach. Obok mnie szła Lost In Dreams, która nieco znała moją naturę, w końcu znamy się nie od dziś. Widząc, że zaczynam tracić kontrolę, szepnęła:
 - Kiedyś przyjdę tu z tobą i odwdzięczymy im się za wszystko, co zrobili - Zapewniła. - Wiem, że jej widok wprawia cię w ten okropny stan, jednak musisz być silniejszy. Chcemy tylko odbić Sairę.
 - Wiem, ale można było zrobić to dużo prościej - Mruknąłem, odwracając się za przechodzącymi obok nas wilkami. Miałem świadomość tego, że nadal czuć nasz zapach, ale nie robili sobie z tego praktycznie nic. Jednak dyskutowali o tym, że ostatnio coraz więcej obcych wilków łazi po tych terenach.
 - Ja tam czuję się bezpiecznie - Odparła. - Wiem, że można załatwić to inaczej, jednak nie jesteśmy na tyle zgrani i wyszkoleni, a nikt nie chce się narażać. Musisz nas zrozumieć, nie dysponujemy super szybkością, dzięki której uciekniemy bez problemu. Dlatego cieszę się z tego jak jest.
 - Masz rację - Mruknąłem. - Gdyby istniała potrzeba walki, chowaj się za mną.
 - Absolutna cisza - Szepnęła Talestia będąca z przodu. - Nie chcecie się chyba zdradzić.
Zacząłem myśleć o Mortimerze. Był doświadczony, jednak nie uważałem go za spore wyzwanie, wiedziałem jednak, że lepiej go nie lekceważyć. Zdawałem sobie również sprawę z tego, że najpewniej to Well będzie chciał załatwić z nim "formalności". Lost po ataku ze strony członka wrogiego Klanu nie wyglądała najlepiej, jednak o Samsawell'a się nie martwiłem. Jeśli miał geny ojca, był dobry w walce, a nawet lepszy od niego. Wierzyłem w to, że odbije Sairę i moja interwencja nie będzie konieczna. Bylem gotowy w każdej chwili wykonać jakieś jego polecenie, zdecydowanie wolałem słuchać jego, niż Talestii, może ze względu na to, że był basiorem. Lost mogła sprawdzić się, gdyby Saira chciała podjąć jakieś działania względem Mortimer'a, w końcu jako jej mistrzyni na pewno wiedziała jak wykorzystać potencjał małej w starciu z prawdziwym, groźnym przeciwnikiem. Powodzenie akcji było według mnie bardzo pewne. Uwzględniłem też fakt, że Mo może nie być sam, chociaż wątpiłem w to. Chyba nie miał dobrych relacji z pozostałymi członkami Cecidisti Stellae. Jednak odgłosy jakiejś walki mogłyby zwabić te sępy gotowe zabić każdego. Wówczas liczyłem na to, że pozwolą mi się trochę pobawić.

< Samsawell lub Talestia? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!