Wraz z Carmine przechadzaliśmy się po terenach Cecidisti Stellae. Wiedziałem doskonale, że jest to dosyć (bardzo) niebezpieczne dla mojej osoby. W każdej chwili ktoś mógł nas zobaczyć i... Byłoby po mnie. Nie przejmowałem się tym zbytnio. Car opowiadała o tym, że jeszcze nikogo nie poznała, że jej usypisko nadal jest w takim stanie, w jakim je zastała. Lubiłem jej słuchać. To było wybitnie... Ciekawe? Po prostu powiem tyle, że miała bardzo ujmujący głos oraz jego barwę. Czułem jednak nutkę strachu. Bałem się zapytać, jeszcze by się jakoś...oburzyła? Po prostu jest taka. Niestety. Czasem trudno było wytrzymać, ale jakoś się udawało. W końcu siostra zaproponowała mi pooglądanie widoków z... drzewa? Znaczy korony drzew. Zgodziłem się, jednak Carmine zażądała tego, że mam nie używać skrzydeł.
- Naprawdę? - Zapytałem.
- Co kurczę, ja mam się wspinać, a ty po prostu wlecieć? - Parsknęła.- Nie. Idziesz ze mną.
Pokręciłem łbem i ruszyłem za waderą. Drzewo wybrane przez nią było wybitnie wysokie. Nie powątpiewałem w to, że widok musi być przecudowny.
***
- Regalo... - Szepnęła Carmine, po tym, jak znaleźliśmy się na szczycie.
- Tak?
- Jak ci się tu... tu żyje?
- No... - Zaciąłem się. - Nie jest jakoś kolorowo, jednak da się żyć.
- Tęsknię za mamą - Stwierdziła.
Zauważyłem jak z kącików oczu siostry wypłynęły łzy. Delikatnie potarłem je łapą.
- Wiesz... Nie poznaliśmy jej nigdy - Powiedziałem. - Ojciec był okropny... Nasze dzieciństwo nie było fajne, ale brutalne, pełne łez i bólu. Oh, i śmierci.
- Potrafisz mnie pocieszyć... - Zaśmiała się.
- Taka prawda... Ale teraz uciekliśmy stamtąd. Mamy siebie. Wspomnienia zostały w poprzednim domu, watasze.
Przytuliłem siostrę. Mimo jej kamiennego serca potrafiła się rozczulić, rozpłakać. Miała jednak w sobie coś... Coś miękkiego. Jej słabym punktem byli nie tyle co rodzice, ale i wspomnienia. Dzieciństwo. Ja nie pamiętam walki z ojcem, ponieważ spałem. Rozumiem ją, bo to ona zadała cios ostateczny. Ona skończyła katorgę. Dzięki niej opuściliśmy tamto miejsce.
***
Był zachód. Rozmawialiśmy nadal. Planowaliśmy już zejść z drzewa, jednak... Jednak poczuliśmy szmer liści. Odwróciliśmy się, a za nami zauważyliśmy postać wilka.
<Ktoś? Ktokolwiek chce popisać?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!