Nie myślałem, że Althena zwierzy mi się nieco ze swojej przeszłości, choć można powiedzieć, że takie rzeczy w związku to raczej sprawa priorytetowa. Niestety, ja nie miałem zamiaru opowiadać Then mojej historii, wolałem z tym poczekać. Oczywiście, ufałem jej całkowicie i wiedziałem, że nikomu nic nie rozpowie, jednak nie wiadomo czy przelatujący ptak nie jest tak naprawdę wilkiem, który ma na celu szpiegowanie mnie, dlatego chciałem odłożyć zwierzenia na później, kiedy będę wiedział, że na pewno żadna nieodpowiednia osoba nie posiądzie wiedzy na temat mój, mojego rodzeństwa i reszty rodziny. Po zakończeniu historii, wilczyca chciała coś powiedzieć, jednak szybko ją powstrzymałem, gdyż z pewnością jej wypowiedź nie zmierzała do niczego dobrego.
- Posłuchaj mnie, Then - Zacząłem. - Trochę więcej wiary. Spokojnie, masz mnie. A ja jestem pewien, że nie odwalisz niczego głupiego i sprawdzisz się w roli przywódczyni, bo pewnie o to ci chodzi. Zrozumiem jednak, jeśli nie będziesz chciała brać na barki tego obowiązku. I nie przejmuj się, że nie dam sobie rady, bo jeśli dawałem sobie radę wcześniej, dam sobie i teraz. Po prostu się tym nie zadręczaj. Poza tym, co głupiego miałabyś odwalić? To Cecidisti Stellae, tutaj nie ma reguł, nie ma zasad i nie ma głupich decyzji. Przynajmniej teraz, gdy jest spokojnie.
- A co jeśli przestanie być spokojnie? - Zapytała, lekko się unosząc. - Jeśli któryś z Klanów postanowi nas zaatakować?
- Wrócą z podkulonymi ogonami - Mruknąłem. - Poza tym, jesteś kompetentną osobą, więc dasz sobie radę i nie zrobisz niczego głupiego. Tego akurat jestem pewien... Wiesz, miło się rozmawia o poważnych sprawach. Cieszę się, że opowiedziałaś mi swoją historię. Powinienem się zrewanżować i zrobię to, jednak nie teraz. Nie mam przed tobą nic do ukrycia, po prostu boję się, że usłyszą to nieodpowiednie osoby, rozumiesz - Wyjaśniłem.
- Tak, rozumiem - Odparła.
Nie wiedziałem jak dalej ciągnąć dialog. Wydawało mi się, że w jej oczach paliła się iskierka nadziei, świadcząca o tym, że jednak chciałaby się czegoś o mnie dowiedzieć. Też chciałem, by tak było, jednak ze względu na bezpieczeństwo musiałem to odłożyć. Nagle z lekkiej zadumy wyrwał mnie donośny wrzask dochodzący zza ściany.
- Co to było? - Zapytała Then, natychmiast przybierając bojową pozycję. Spojrzała na mnie i natychmiast się rozluźniła, widząc mój delikatny uśmiech i brak przejęcia.
- To wada bądź zaleta tej jaskini. Jak wiesz, od wnętrza wulkanu dzieli nas jedynie ściana, wprawdzie gruba, jednak ze szczelinami. Przez szczeliny przedostają się dźwięki... moich zwierzątek.
- Zwierzątek? - Powtórzyła wilczyca marszcząc brwi.
- Tak - Zaśmiałem się. - Czasem je tak nazywam. To piekielne stworzenia, takie jak na przykład Cerber. Wybrały sobie wulkan za siedzibę, a ja nie mam serca ich stąd wyganiać, także staram się z nimi zaprzyjaźnić. Niestety, wydaje mi się, że one nigdy nie śpią... dlatego czasem budzę się w środku nocy przez ich głośne ryki. Po mieszkaniu tu już sporo czasu da się przeżyć, jednak tobie może się to nie spodobać.
- Poradzę sobie - Uśmiechnęła się. - Poczekaj, poczekaj... Mi może się to nie spodobać? Chcesz, żebym tutaj mieszkała?
- Tak - Odpowiedziałem. - Wydaje mi się, że jako... para... powinniśmy ze sobą zamieszkać. I tak prawie nikt nie wie, gdzie mieszkam, a wejście jest niemożliwe, więc nie musisz się martwić o brak prywatności bądź demaskację.
- Dlaczego powiedziałeś "para" z taką niepewnością? - Zapytała wadera. Dzięki temu miałem pewność, że na pewno mnie słucha, wyłapywała każdy szczególik z moich wypowiedzi.
- Nie wiem czy mogę nas tak nazywać - Wyjaśniłem, spoglądając na nią. - Oczywiście, chciałbym, ale nie wiem, czy jeśli zatajamy nasz związek, można tak mówić. Może powinniśmy ustalić jakieś słowo zamienne.
Then roześmiała się, podczas gdy ja wyczekiwałem odpowiedzi.
< Althena? W końcu! >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!