Cieszyłam się, głównie ze względu na zawarcie nowej i prawdopodobnie pierwszej znajomości nie obracającej się tylko na płaszczyźnie Alfa - Omega. Rozmowa umilała nam każdy metr przebytej trasy, natomiast ja coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że postać Zera zagości w moim życiu na dłużej niż myślałam na samym początku. Oczywiście, nie mówię tu od razu o partnerstwie, jednak mogłam śmiało określać go mianem przyjaciela.
- No tak, moje moce - Zaczęłam niepewnie. - Na początku muszę wspomnieć, że nie przepadam za większością z nich. Po prostu uważam je za mało użyteczne...
- Już ja to ocenię - Samiec zaśmiał się donośnie. - No, dawaj, przecież cię nie wyśmieję.
- A tylko spróbuj... - Odpowiedziałam z nutą sarkazmu. - Więc tak, potrafię wytworzyć tornado, zmieniać kierunek i siłę wiatru. Do tego potrafię tworzyć swoje kopie, teleportować się na małe odległości. Ostatnia moc to wytworzenie zasłony dymnej.
- Myślę, że przesadzasz Echo, widzę dla nich kilka praktycznych zastosowań. A jakie są twoje moce specjalne?
- Telepatia, Telekineza i Hipnoza. Myślę, że nie muszę opisywać ci żadnej z nich - Odpowiedziałam na pytanie, przy okazji spoglądając w zamyślone oczy basiora. Wyglądał tak jakby z czymś walczył. Chciałam wiedzieć jakie myśli wprawiły go w taki stan, mimo to nie miałam najmniejszego zamiaru naciskać. Uznałam, że dowiem się gdy sam o tym zdecyduje.
Chwilę po zakończonym monologu z mojej strony dotarliśmy nad brzeg skutego lodem jeziora.
- Rozumiem, że nie zmieniłeś zdania, dalej chcesz tutaj zamieszkać? - Zapytałam a wilk z uśmiechem pokiwał łbem.
- Mam nadzieję, że pomożesz mi coś wybrać...
- A jaka konkretnie jaskinia cię interesuje? - Zapytałam. Znałam kilka w okolicy, jednak nie wiedziałam czego dokładnie szukać.
- Czegoś w sporym rozmiarze. Wiadomo, nie chcę nory na trzy rodziny, ale na małej celi też mi nie zależy. Oczywiście nie musi być nad samym jeziorem...
- Wiem o czym mówisz. Co więcej, znam jedną, która pasuje do twojego opisu. Chodź, wskażę ci ją - Powiedziałam, po czym ponownie ruszyłam przed siebie... ponownie oddalając się od zamarzniętej tafli jeziora.
Po niecałych pięciu minutach dotarliśmy do wspomnianej przeze mnie, średniej wielkości jaskini. Była ona ulokowana w swego rodzaju zagajniku. Gdzieś w głębi duszy cieszyłam się, że dotarliśmy do niej tak szybko, zanosiło się na burzę śnieżną... a ja bardzo nie lubiłam podróżować podczas ciągłej zamieci. Nie okazując zbytnej kultury wepchnęłam się przed basiora. Zrobiłam to tylko po to, aby znaleźć się w pustym, lecz przytulnym miejscu.
- Panie przodem... - Wychrypiał sarkastycznie.
- Oj, nie bocz się tak - Odparłam przechodząc w głąb jaskini. - Więc, co myślisz?
Samiec uważnie rozglądał się po wnętrzu... wyglądało jakby planował jego urządzenie, ja natomiast wsłuchiwałam się w coraz głośniejsze wycie wiatru. Wiedziałam, że nie zdążę dotrzeć do iglicy, nawet w pełnym biegu. Natomiast Teleportacja... zabierała za dużo energii. Między innymi dlatego zamilkłam i czekałam ma opinię samca.
<Zero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!