O ile wcześniej pozwoliłem sobie na kontakt fizyczny z nią, to jej dotyk mnie zaskoczył. Po moim ciele przebiegły dobrze mi znane, przyjemne dreszcze, bowiem kilka razy już obcowałem z waderami. Jednak czy mógłbym porównać Ivy do innych? Z pewnością, tego powinienem niebawem się dowiedzieć.
Skierowałem ponownie wzrok na nieśmiertelnik wiszący na szyi wadery.
— Piastuję stanowisko wojownika — powiedziałem, przenosząc spojrzenie na twarz wilczycy, a Ivy zlustrowała mnie wzrokiem, zrobiła to automatycznie i zapewne w celu obadania mojej sylwetki, najpewniej w poszukiwaniu jakichkolwiek blizn. Takowych nie posiadałem, a przynajmniej nie tych widocznych.
— Rozumiem, że to ze względu na to, że pasjonujesz się walką? — zapytała pewnie.
Zawahałem się nad odpowiedzią. Mogło się wydawać, że kieruje się podobnymi pobudkami, co inne wilki. W końcu w Fortis Corde wszyscy wielbili walkę. Nie byłem pewien, czy chcę się dzielić z wilczycą tak poufnymi informacji, a przynajmniej na tym etapie znajomości.
— I tak, i nie — odparłem wymijająco, gładko przechodząc do następnego tematu i nie dając szansy Ivy na dopytanie mnie. — Poza tym uwielbiam rzeźbienie w drewnie.
Na twarzy nowej znajomej pojawiło się chwilowe zaskoczenie.
— Naprawdę? — zainteresowała się. — Umiesz rzeźbić w drewnie?
Przytaknąłem.
— Mistrzem może nie jestem, ale uspokaja mnie to — wyjaśniłem. Wilczyca, milczała, jakby czekając, aż sam dalej rozwinę temat. I zrobiłem to. — Najbardziej lubię tworzyć figurki, ewentualnie jakieś posążki. Mogą się wydawać najprostsze do zrobienia, ale to właśnie przy najmniejszych elementach spędza się najwięcej czasu. Ogólnie rzeźbienie wymaga precyzji i dużo cierpliwości.
Ivy słuchała mnie uważnie.
— A ile zajmuje wykonanie takiej figurki?
— Nawet do kilku dni. Zależy to też od rozmiarów danego przedmiotu, ale jeśli właśnie chodzi o figurkę, to myślę, że maksymalnie sześć dni.
— To naprawdę sporo czasu — zdziwiła się, nieznacznie podnosząc ton swojego głosu.
— Prawda.
Towarzyszka dopytała mnie jeszcze o kilka rzeczy, aż temat się nie wyczerpał. Podobało mi się, że rozmowa wychodziła nam bardzo naturalnie. Z Ivy gawędziło mi się tak dobrze, że miałem poczucie, iż znam ją od bardzo dawna. Co prawda dopiero się poznaliśmy, ale poczułem dość duży przypływ sympatii. Chciałem rozwinąć tą znajomość dalej i zobaczyć, co z tego wyniknie. Stwierdziłem, że pozwolę, aby wszystko popłynęło swoim rytmem.
< Ivy? Co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!