czwartek, 22 czerwca 2017

Od Ilii - C.D. Arcun'a "Zaplątane spotkanie"


- Bardziej chciałabym wyjść stąd jak najszybciej - odparłam, rozglądając się wokół.
- Jakieś pomysły? Czy cokolwiek?
- Ściany są zbyt solidne albo podpierają się wzajemnie. Kwestia rozwalenia ich nie wchodzi w grę. Albo nas zgniecie albo zawali więcej przestrzeni odcinając dopływ tlenu - powiedziałam na głos, badając jakiekolwiek luki. - Nie mamy zbyt dużo opcji. Prawie wcale.
- Brzmi niezbyt obiecująco - zamyślił się. - Ej, Ilia?
- Tak?
- Jakie masz moce? Bo może...
- Nie dam rady nic zrobić - przerwałam mu w pół słowa. Wiedziałam, co chciał zaproponować, ale ja nie byłabym w stanie wówczas coś zniszczyć. - Tak jak mówiłam: tak czy inaczej by się zawaliło... Ale może uda nam się trochę przekopać, może do tego oczka? 
- Trasa do niego zastała zablokowana - przypomniał.
- Ale w mniejszym stopniu niż gdzie indziej - nie dawałam za wygraną. Przyznał mi rację i spróbowaliśmy dostać się do wody. Pierwsza zasada przetrwania: "Jeśli masz wybierać jedzenie, a dostęp do wody, wybierz wodę", więc nawet ta magiczna woda nadawałaby się. Na szczęście, tamtejsze głazy nie były największe, dlatego po przekopaniu trwającym dłużej, mieliśmy przy sobie wodę. Wydrążony przez nas korytarz nie wyglądał na najtrwalszy, dlatego zgodnie stwierdziliśmy, że nie wracamy do wcześniejszego pomieszczenia. To było zbyt wielkie ryzyko.
Umoczyłam pysk w tafli biorąc łyk. Prosiłam jedynie o wydostanie się z tego miejsca, tylko to teraz się liczyło dla nas. Usiedliśmy i wzajemnie podnosząc się na duchu żartowaliśmy, wkrótce zaczęliśmy rzucać pomysłami na temat powrotu na powierzchnię. Oczywiście, co kolejna myśl była bardziej absurdalna od poprzedniej. Doszło do tego, że wymienialiśmy się durnymi marzeniami.
- Takie ogromne wiertło załatwiłoby sprawę - zarechotał Arcun.
- Skąd weźmiesz do niego części? - Zapytałam rozbawiona. - Masz do wyboru: skały, kryształy, wodę i chyba na tym koniec.
- Ale mam marzenia!
- Genialne i głupie. Ale genialne - zaśmiałam się. Ucichłam spoglądając w sufit. - Szkoda, że nie dociera tutaj więcej światła...
- Światła, co?... Zaraz... Tak jest, światła! Ilia, jesteś geniuszem! - Zawołał basior natychmiast wstając podekscytowany. - Że też na to wcześniej nie wpadłem.
- Zaraz, co?
- Mogę się zmienić w cień i ciebie też! Wydostaniemy się przez tamten wlot - pokazał mając na myśli dopływ światła. Poderwałam się na równe łapy.
- To na co jeszcze czekamy? Do roboty!
Jak to się udało, nie mam pojęcia. Fakt faktem, po minucie byliśmy z powrotem na trawie, podczas gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Spojrzeliśmy na siebie wesoło.
- Wracajmy do siebie, trzeba coś zjeść i iść spać - zarządził Arcun. Podniosłam łapy w geście poddania się.
- Nie jestem specjalnie głodna, ale z chęcią wrócę do siebie... Jutro o tej samej porze, co zwykle?
- Jasne. Słodkich snów Il - powiedział przytulając mnie. Zaśmiałam się wesoło oddając mu uścisk.
- Tobie również Arc.
Po czym rozstaliśmy się w dobrych humorach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad!