— Masz potencjał — mruknęła niechętnie Althena, gdy wolno do mnie podeszła. — To muszę Tobie przyznać, mały skurczybyku.
Napuszyłem się niczym paw, bardzo zadowoliła mnie jej pochwała. Polowanie na pobratymców do czegoś mi się przydało, choć z przykrością musiałem stwierdzić, że królicze mięso nie smakowało już tak dobrze jak wilcze.
— Dobrze więc, teraz zajmiemy się walką — oznajmiła wadera. — Wydaje mi się, że przyda ci się solidny trening, jednak wpierw zobaczymy co potrafisz — Uśmiechnęła się pogardliwie, sunąc po mojej chuderlawej sylwetce wzrokiem.
Wilczyca zniżyła łeb i przyjęła pozycję obronną, dając mi tym samym do zrozumienia, że mam ją zaatakować. Wykonałem to chętnie. Wystrzeliłem niczym strzała do przodu, odbijając się od błotnistego podłoża, co źle poskutkowało. Zamiast wylądować zgrabnie nieopodal gardła Altheny, zaryłem łbem w błoto.
— Musisz uważać na teren na jakim się znajdujesz, to także jest ważne — powiedziała z nutką kpiny.
Stosując rady wilczycy, zrozumiałem, że czeka mnie jeszcze długi trening. W walce nie byłem najlepszy, a szczególnie, że zostałem przetestowany na kilku terenach. Ku mojemu pocieszeniu, wilczyca stwierdziła, że jeśli dobrze się przygotuje, mogę władać kilkoma stylami walki, co wyjaśniła, że jest najkorzystniejsze.
— Ten dzień jest cholernie męczący — warknęła pod nosem Althena. — Odpocznijmy chwilę — zadeklarowała wadera, po czym położyła się. Uczyniłem to samo.
Słońce zachodziło za horyzontem. Widok był przepiękny, ale ja myślami byłem gdzie indziej. Czekała najtrudniejsza część szkolenia, a mianowicie poznanie mocy. Martwiłem się, że mogą się okazać nieprzydatne. Wiedziałem już jakie chce wybrać stanowisko i dzięki Althenie zrozumiałem, że mają one na to duży wpływ.
— Dokończmy już szkolenie — burknąłem niezbyt sympatycznie.
— Na pewno nie chcesz jeszcze odpocząć? — Brwi wilczycy powędrowały do góry, a ja pokręciłem energiczne głową. — No dobrze...
— To co mam zrobić, żeby poznać swoje moce?
Althena zastanowiła się chwilę.
— Moce dzieli się na trzy kategorie. Pierwsza to główne, zwane wrodzonymi, czyli te bezpośrednio powiązane z żywiołami jakie posiadasz. Druga to specjalne. Nie są zależne od żywiołów w przeciwieństwie do głównych mocy. Bywają unikalne oraz bardziej przydatne. Trzecie to dodatkowe, jednak na te, trzeba sobie zasłużyć poprzez wykonywanie różnych zadań. Moce przebudzają się najczęściej wtedy, kiedy wilk czuję się zagrożony. W sytuacji bez wyjścia górę bierze instynkt, a wtedy nie jesteśmy do końca świadomi tego, co robimy. Radzę Ci, żebyś przypomniał sobie sytuację, osobę, z którą wiążesz złe odczucia bądź wspomnienia.
Posłuchałem Mistrzyni. Nie musiałem długo czekać na efekt, gdy dowiedziałem się, że pożarłem moich rodziców. Otoczyła mnie zewsząd czarna maź, która z sykiem wżarła się w glebę, pochłaniając ją z wierzchu.
— Bardzo dobrze — pochwaliła mnie. — Spróbuj jeszcze.
Kiedy skupiłem się bardziej, poczułem jak moje ciało zaczyna pokrywać lodowa powłoka. O dziwo, nie czułem zimna, a jedynie przyjemne mrowienie. Powłoka imitowała swego rodzaju zbroję.
— Ciekawe połączenie. Mrok i lód — wyjaśniła, kiedy posłałem jej pytające spojrzenie. — To przydatne żywioły.
Uspokoiły mnie słowa Altheny.
— Nasz trening dobiegł końca — odparła z zadowoleniem. — Przypomnę Ci, żebyś zaczął więcej trenować, bo naprawdę jesteś wątły. Porozmawiaj o tym z Silent'em. Dobry z niego wojownik. I żeby poznać resztę mocy po prostu rób to co ci powiedziałam. W niedługim czasie powinieneś poznać je wszystkie, a także sam rozpoznać czy są tymi głównymi czy specjalnymi. To się czuję.
Tymi słowami zakończyła swoją wypowiedź. — Dziękuje — mruknąłem niechętnie, zaskakując tym samym zarówno siebie, jak i wilczycę. Głupio było mi przyznać także to, że przekonałem się do niej.
< Then? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!