Demony były obecne w moim drzewie genealogicznym praktycznie od samego początku, a ja byłem jednym z nich. Byłem tą dziwną bestią, nie potrafiącą kontrolować własnego gniewu, czerpiącą przyjemność z zabijania innych, kochającą smak krwi i budzącą się, kiedy normalne wilki idą już spać. I choć skutecznie radziłem sobie z powstrzymywaniem mojej natury i udawaniem innego wilka, wiedziałem, że dziecko może przejąć pewne cechy po mnie, między innymi właśnie to. Miałem nadzieję, że dzięki typowi Makki uda się temu jednak zapobiec i nic takiego się nie wydarzy, a nasze dziecko będzie w pełni normalne i szczęśliwe. Oczywiście moja przypadłość nie była żadnym upośledzeniem, a raczej usprawnieniem, jednak bardzo groźnym i niebezpiecznym. Lepiej było, jeśli taka natura wilka i jego pochodzenie pozostawały w tajemnicy, dlatego nigdy o tym za wiele nie mówiłem.
- Boję się - Tym razem jednak musiałem zacząć z Makką ten nieprzyjemny temat.
- Czego? - Spytała spokojnym głosem, wpatrując się we mnie. Znała moją drugą stronę, wiedziała z czym to się je. Miałem wrażenie, że Makka zdaje sobie sprawę z tego, co za chwilę powiem i już wyprzedza fakty. Oczywiście miałem rację, gdyż moja kolejna wypowiedź nie wywarła na niej wielkiego wrażenia, żadnego szoku, czy innych oznak strachu, niepewności, smutku.
- Że nasz szczeniak może być demonem - Odpowiedziałem.
- Wydaje mi się, że tak nie będzie - Rzekła, a jej ton był bardzo przekonywujący, prawie chciałem jej uwierzyć, jednak mimo wszystko bardzo się martwiłem. - Teraz się tym nie przejmuj. Powinieneś cieszyć się tym, że w ogóle mamy perspektywę posiadania szczeniaka. To, czy będzie demonem, czy nie, jest mniej ważne. Najważniejsze, żeby wychowało się w ciepłym i kochającym domu, pośród dobrych wilków i wyrosło w przyszłości na wspaniałego osobnika. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła mówić o tym szczeniaku w płci żeńskiej...
- Może nasze marzenie się spełni - Westchnąłem.
Parę dni później wszystko było już jasne, spodziewaliśmy się córki. Radość moja i Makki była wręcz nie do opisania, do tego na razie wszystko rozwijało się prawidłowo, a szansa na to, że szczenię może być demonem była podobno bardzo niska. Jednak jak wiadomo, to zawsze może okazać się dopiero później. Wilki z Fortis Corde przychodziły do nas i gratulowały nam, w końcu dla naszego Klanu to było wielkie święto. Wszystkie miały juz kiedyś do czynienia ze szczeniakami, jedynie Klan, do którego należałem w życiu nie miał w swoim składzie wilka młodszego niż dwadzieścia cztery księżyce.
Snułem plany co do małej, liczyłem, że będzie kimś wielkim, tak samo jak jej ojciec i matka. W końcu wybraliśmy z Makką imię, które po prostu nam się podobało, a brzmiało ono Verdana. Bardzo mi się podobało i nie mogłem się już doczekać narodzin naszego szczeniaka, jednak trzeba było czekać na to dosyć długo, nie zapominając też o swoich obowiązkach i ciągłym niebezpieczeństwie, zagrożeniu ze strony innych Klanów, w szczególności Cecidisti Stellae. Byłem świadkiem śmierci jednego z wilków, więc wiedziałem już z czym to się je. Skoro zabili już w sumie trzy dorosłe wilki, zabójstwo szczeniaka, nawet jeśli to Wilk Nowiu, nie powinno stanowić dla nich żadnego problemu. Właśnie przez to nie spałem od kilku dni, ciągle pilnując Makki. Teraz to ona i szczeniak były dla mnie najważniejsze.
Powoli odradzaliśmy się z popiołów, zupełnie niczym ogniste ptaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad!